Andrzej Wrona: Staramy się być zespołem

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Jednej skutecznej akcji zabrakło we wtorkowy wieczór bydgoskim siatkarzom, aby móc dalej skutecznie walczyć z Jastrzębskim Węglem w tie-breaku. Zdaniem Andrzeja Wrony gospodarze za szybko uwierzyli w swój sukces.

W ostatniej akcji gospodarze przegrywali 13:14. Bydgoszczanie za szybko się ucieszyli z końcowej akcji i rywale to wykorzystali, podnosząc piłkę z nad parkietu - Za szybko uwierzyliśmy w swoje możliwości - mówi w rozmowie z SportoweFakty.pl środkowy Andrzej Wrona. - Taki jest sport. Podobnie było w Kielcach, gdzie też jedna piłka zadecydowała o naszym triumfie. Teraz tak się stało podczas potyczki z Jastrzębskim Węglem. Tu też ostatnia akcja przesądziła o zwycięstwie rywali.

Andrzej Wrona jest przyzwyczajony do gry w pełnych halach. Tak było na przykład w Częstochowie, gdzie miejscowy obiekt jest jednak dużo mniejszy niż w Bydgoszczy i łatwiej zapełnić trybuny. - Niezwykle cieszymy się z tego, że we wtorek oglądało nas tylu kibiców. Zupełnie inaczej wówczas się gra przy tak wspaniale reagującej publiczności. Nie tylko my byliśmy zaskoczeni takim obrotem sprawy, bowiem również na rywalach z południa Polski taka frekwencja musiała zrobić spore wrażenie.

- Nikt na pewno w najbliższym czasie nie będzie spoczywał na laurach - zapowiada Wrona. - Przecież dopiero zaczynamy ten sezon. Każdy chce wygrywać, zwłaszcza z tym najlepszymi rywalami. W starciu z Jastrzębskim Węglem udało się nam wyrwać jedno oczko. W sobotę czeka nas ciężki wyjazdowy bój ze Skrą. Nie pojedziemy jednak do Bełchatowa tylko po to, aby się położyć przed mistrzami Polski.

Bardzo ważną rolę w ekipie trenera Piotra Makowskiego pełni współpraca wszystkich siatkarzy. Zwłaszcza to widać przy zmianach, kiedy rezerwowi zawsze potrafią wnieść coś nowego na parkiet. - W kadrze pierwszego zespołu jest szesnastu zawodników i razem staramy się spoić wszystkie elementy. Nie ma wśród nas jakiś konfliktów, wszyscy bardzo się lubimy i to widać po ostatnich wynikach. I o to chodzi, kiedy każdy wie, że nawet zmiennik potrafi po wejściu z ławki naprawić jego błąd - zakończył Wrona.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)