O randze spotkania nie było co dyskutować. Na północy Wielkopolski nie mierzyły się najlepsze ekipy PlusLigi Kobiet. Nie przeszkadzało to w tym, aby obserwować mecz z wypiekami na twarzy. Oba zespoły bardzo potrzebują punktów, by uciec z dolnych rejonów tabeli. Trener Mirosław Zawieracz zaskoczył miejscowych kibiców wyjściowym zestawieniem na pojedynek ze Stalą. Po przekątnej z Anną Kaczmar rozpoczęła Weronika Hudima, a w kwadracie dla rezerwowych pozostała pilska legenda - Agnieszka Kosmatka.
Już pierwsze akcje spotkania pokazały, że opiekun PTPS dobrze ocenił aktualne możliwości swoich podopiecznych. Francuzka była wyróżniającą się postacią spośród gospodyń. Te przespały początek spotkania. Z większą werwą i lepszym pomysłem na grę rozpoczęły przyjezdne, które spokojnie punktowały beniaminka żeńskiej ekstraklasy. Podopieczne Adama Grabowskiego były skuteczne w ataku i nie popełniały błędów. Tak było do momentu, gdy na tablicy świetlnej pojawił się wynik 8:12.
Wówczas wszystkie tryby w mieleckiej szóstce zostały poprzestawiane. Bez przyjęcia, bez kończącego ataku i z czytelnym rozegraniem nie było szans na przeciwstawienie się pilankom, które bardzo szybko zniwelowały różnice. Już na drugiej regulaminowej przerwie prowadziły 16:14. Na pochwały zasługiwała także libero PTPS, Katarzyna Wysocka, która grała z tak niebywałą ofiarnością, że… odkleiły jej się cyfry na koszulce, a bliskie odpadnięcia były również litery tworzące nazwisko. Kibice zgromadzeni w hali przy ulicy Żeromskiego mogli być zadowoleni, ich ulubienice pierwszą odsłonę wygrały 25:17, kiedy skutecznym zbiciem popisała się Hudima.
Mielczanki nie miały wiele do powiedzenia również w kolejnej części gry. Z tą różnicą, że PTPS nie do końca potrafił ten fakt wykorzystać i szalę zwycięstwa przechylił dopiero w końcowych fragmentach. Kluczowa okazały się ataki Rity Liliom oraz Kateriny Kociovej, które nie znalazły miejsca w parkiecie bronionym przez gospodynie. Z remisowego wyniku w samej końcówce, szybko zrobiła się znacząca przewaga, która zapewniła Wielkopolankom triumf w kolejnym secie.
Te wydarzenia kompletnie załamały zespół z Podkarpacia, który na kolejną odsłonę wyszedł już bez wiary w zwycięstwo. Pokazywał to wynik, który rósł w zastraszającym tempie. Jedyny remis w tej części Stali udało się osiągnąć przy wyniku 1:1. Później na zagrywce pojawiła się Hudima i z pola serwisowego schodziła dopiero przy stanie 9:2. Stal zupełnie się pogubiła, nie potrafiła przyjąć dobrze piłki, nie mówiąc już o ataku. Gospodynie rozpoczęły zabawę, a akcje rozgrywane bez szczególnego obciążenia bardzo często znajdowały miejsce w boisku. Trener Grabowski łapał się za głowę, dawał szanse kolejnym rezerwowym, ale to nie pomagało. W końcówce trwała tylko walka o dwucyfrowy dorobek Stali. Ta "sztuka" się udała, ale nie zamazało to bardzo złego obrazu, jaki pozostawia po sobie drużyna z Podkarpacia. Mecz udanym atakiem zakończyła Weronika Hudima, zdecydowanie najlepsza siatkarka na parkiecie.
3:0
(25:17, 25:22, 25:11)
PTPS: Kaczmar, Krawulska, Hudima, Kuligowska, Martałek, Brown, Wysocka (libero) oraz Naczk, Kosmatka
Stal: Szymańska, Kociova, Babicz, Liliom, Pycia, Pykosz, Wojtowicz (libero) oraz Wilczyńska, Kandora, Szpak
MVP: Weronika Hudima (PTPS)