Zmiana egzekutora - relacja ze spotkania Tytan AZS Częstochowa - AZS Politechnika Warszawska

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W pierwszym spotkaniu po przerwie w rozgrywkach PlusLigi, siatkarze Tytana AZS-u Częstochowa i Politechniki Warszawskiej zgotowali kibicom pięciosetowe widowisko. Z tarczą z tego pojedynku wyszli gracze ze stolicy.

W tym artykule dowiesz się o:

Po ponad miesięcznej przerwie na parkiety wracają zespoły PlusLigi. Na pierwszy ogień wyszły akademickie drużyny z Częstochowy i Warszawy, które okres między rozgrywkami wykorzystały na przygotowania do dalszej części sezonu. Radosław Panas miał do dyspozycji wszystkich zawodników, natomiast w drużynie Marka Kardoša brakowało reprezentacyjnego rodzynka w postaci Łukasza Wiśniewskiego. W międzyczasie obydwa zespoły rozgrywały spotkania sparingowe, również spotykając się ze sobą, podczas turnieju w Luboniu. Wówczas górą byli siatkarze Politechniki Warszawskiej, którzy pokonali częstochowian 3:2.

Długa przerwa w rozgrywkach spowodowała, iż w pierwszych minutach meczu zespoły na boisku prezentowały dość zachowawczą grę. Początkowa niepewność szybciej zaczęła ustępować w szeregach gospodarzy, którzy dwa razy z rzędu zablokowali warszawian - punkty na swoje konto zaliczał reprezentant biało-czerwonych, Łukasz Wiśniewski (10:8). Od tego momentu to miejscowa ekipa zdecydowanie nabrała wiatru w żagle: po kolejnych skutecznych blokach oraz błędzie Inżynierów, siatkarze Tytana schodzili na druga przerwę techniczną z czterema oczkami przewagi (16:12). Po wznowieniu gry znacznie lepiej na boisku prezentowali się gospodarze, którzy wymuszali błędy po stronie rywali. Partię na korzyść częstochowskich Akademików zakończył Bartosz Janeczek.

Podopieczni Radosława Panasa znacznie agresywniej rozpoczęli drugą partię spotkania rozgrywanego w częstochowskiej Hali Polonia. Po atakach Vida Jakopina, Krzysztofa Wierzbowskiego oraz Marcina Nowaka, przeplatanych pojedynczymi akcjami Akademików z Częstochowy, to przyjezdni schodzili na pierwszą przerwę techniczną prowadząc 8:5. Jednakże po krótkiej przerwie doszło do przebudzenia w obozie gospodarzy i za sprawą dwójki przyjmujących: Dawida Murka oraz Krzysztofa Gierczyńskiego biało-zielonym udało się doprowadzić do wyrównania. Przy włączeniu trybu dobrej gry przez zawodników prowadzonych przez Marka Kardoša, przyjezdni ponownie zaczęli popełniać więcej błędów. Gwoździem do siatkarskiej trumny w tej odsłonie okazały się dodatkowo asy serwisowe, jakie posłali Wojciech Sobala i Fabian Drzyzga. Warszawianie również usiłowali ryzykować w polu zagrywki, jednakże ich próby były znacznie mniej udane, a ostatnia, w wykonaniu Wojciecha Żalińskiego dała ostatni punkt częstochowianom.

Po gwizdku obwieszczającym rozpoczęcie trzeciego seta gospodarze szybko zaczęli nabierać wiatru w żagle, szczególnie groźni byli w bloku o czym przekonali się Grzegorz Szymański i Krzysztof Wierzbowski. Do tego trudną zagrywkę dołożył Dawid Murek i szkoleniowiec Politechniki zmuszony był poprosić o czas (10:7). Trzydziestosekundowa przerwa nie wybiła jednak z rytmu biało-zielonych, którzy w dalszym ciągu punktowali rywali utrzymując kilkupunktową przewagę (16:11). W trakcie przerwy technicznej w szeregach Akademików doszło do niewielkiego rozprężenia, a Vid Jakopin z Wojciechem Żalińskim usiłowali poprawić wynik swojej drużyny. Jednak po drugiej stronie siatki czyhali już skoncentrowani częstochowianie, którzy jak nie atakiem, to blokiem pogrążali przeciwnika. Wydawało się, że to będzie ostatnia partia tego spotkania, ale w końcówce trener Panas desygnował do gry Pawła Mikołajczaka, który kąśliwą zagrywką pokrzyżował szyki gospodarzom.

Zwycięstwo w trzecim secie dodało animuszu siatkarzom ze stolicy, bowiem od razu po zmianie stron narzucili własny styl gry gospodarzom. Role się odwróciły i w tym fragmencie gry to Akademicy z Częstochowy popełniali wiele niewymuszonych błędów, z kolei rywali grali jak z nut, niemalże wraz z każdą akcją powiększając swój dorobek punktowy. Naprawdę nerwowo zaczęło się robić w obozie biało-zielonych w momencie, kiedy przyjezdni wypracowali sześć punktów przewagi nad siatkarzami Tytana. Bohaterem ponownie okazał się Paweł Mikołajczak rażąc atakiem i zagrywką podopiecznych Marka Kardoša. Inżynierowie swoją zdecydowaną grą doprowadzili do tie-breaka.

Siatkarze Politechniki szli za ciosem, po odroczeniu "wyroku" w postaci gładkiej przegranej 0:3, od trzeciego seta na boisku prezentowała się zupełnie inna drużyna. Inżynierowie przejęli rolę egzekutora i z każdą piłką pogrążali gospodarzy. Ponownie pierwsze skrzypce grał Mikołajczak, lecz - co warto podkreślić - przy ogromnym wsparciu całej drużyny oraz rywali. Spotkanie zakończył Wojciech Żaliński.

Tytan AZS Częstochowa - AZS Politechnika Warszawska

2:3 (25:18, 25:19, 25:27, 17:25, 9:15)

AZS: Gierczyński, Murek, Drzyzga, Janeczek, Wiśniewski, Sobala, Stańczak (libero) oraz Kamiński, Hunek, Oczko.

Politechnika: Wierzbowski, Żaliński, Nowak, Szymański, Kreek, Steuerwald, Wojtaszek (libero) oraz Jakopin, Mikołajczak, Zajder.

MVP: Paweł Mikołajczak (Politechnika).

Źródło artykułu:
Komentarze (0)