Piątkowe spotkanie zapowiadało się bardzo interesująco. Mimo iż obie drużyny w tym sezonie walczą o zupełnie inne cele, to atut własnej hali sprawiał, że siedlczanie nie stali na straconej pozycji w spotkaniu z podopieczni Sławomira Gerymskiego. Zawodnicy KPS-u Jadar po emocjonującym pojedynku pokonali MCKiS Energetyka Jaworzno 3:2. Z pewnością w obozie siedleckiej drużyny pozostał lekki niedosyt, gdyż siedlczanie prowadzili już w tym spotkaniu 2:0 i mieli dwie piłki meczowe w trzeciej partii. A wiadomo, iż punkty ekipie z Mazowsza są obecnie bardzo potrzebne.
- Szkoda straconego punktu. Jednak w perspektywie tego, że prowadziliśmy 2:0, a potem dwie partie przegraliśmy, cieszy nasza postawa w piątym secie, w którym potrafiliśmy się zebrać i wygrać ten pojedynek. Było to zupełnie inne spotkanie niż w poprzedniej kolejce w Będzinie. Było więcej woli walki z naszej strony. Założenia taktyczne były praktycznie wszystkie spełnione. Szkoda trzeciego seta, gdzie mieliśmy piłki meczowe. Na dodatek było kilka decyzji sędziowskich dla mnie niezrozumiałych. Cieszymy się jednak z dwóch punktów. Za tydzień mamy mecz u siebie, który postaramy się wygrać za trzy punkty - powiedział po spotkaniu w rozmowie z naszym portalem Witold Chwastyniak, kapitan KPS Jadar Siedlce.
W pierwszych dwóch odsłonach zawodnicy KPS-u pewnie pokonali swoich rywali. W tych partiach miejscowi bardzo dobre blokowali i mocno zagrywali. Co było przyczyną porażki w kolejnej odsłonie? - Za dużo punktów nam uciekło w przyjęciu. Chłopacy byli trochę za bardzo spięci. Dalej w naszym zespole pojawia się nerwowość, którą musimy wyeliminować. Chociaż trzeba zaznaczyć, iż nasza gra wygląda coraz lepiej. Do drugiej rundy przystępujemy z optymizmem. Myślę, że w kolejnej rundzie zdobędziemy o wiele więcej punktów - analizuje doświadczony środkowy.
- z Lubinem musimy wygrać za trzy punkty - stwierdza środkowy (fot Łukasz Haznar)
Dla zawodników z Siedlec i z Jaworzna było to ostatnie spotkanie w pierwszej rundzie rozgrywek. - Na pewno nie wyglądała ona tak jakbyśmy chcieli. Zaczęliśmy od spotkania z Lubinem, który wydawało się, że namiesza w tej lidze. Okazało się, że jest on outsiderem. Na wyjeździe nie udało nam się wygrać praktycznie niczego. Zdobyliśmy na obcych parkietach zaledwie jeden punkt i to na pewno odbijało nam się do końca rundy - tłumaczy Chwastyniak. Siedlczanie po 11 rozegranych kolejkach mają na koncie cztery zwycięstwa i aż siedem porażek. Dla beniaminka każde następne spotkanie będzie bardzo ważne, a każda zdobycz punktowa w spotkaniach wyjazdowych będzie bezcenna.
Mimo wszystko siatkarze KPS-u nie stoją na straconej pozycji w walce o czołową ósemkę. Jest kilka czynników, które sprawiają, że awans do tez fazy rozgrywek jest całkiem realny. - W drugiej rundzie mamy więcej spotkań u siebie. We własnej hali przegraliśmy tylko ze Ślepskiem Suwałki. Szkoda również tego meczu, gdyż prowadziliśmy już 2:0 a przegraliśmy 3:2. Stracony punkt z Nysą czy z Jaworznem może nie będzie aż tak znaczący, bo są to zespoły, które wygrywają i są w czubie tabeli. Trzeba dalej pracować. Myślę, że w drugiej rundzie zdobędziemy dużo więcej tych punktów i będziemy w ósemce - mówi z nadzieją jeden z trenerów beniaminka. Już za tydzień zawodnicy z Mazowsza we własnej hali spotkają się z Cuprum Mundo Lubin. Z pewnością jest to bardzo ważne spotkanie dla siedlczan, które muszą wygrać i to najlepiej za trzy punkty.
Mimo iż sezon na I-ligowych parkietach toczy się w najlepsze, to w związku z zamknięciem PlusLigi, w dalszym ciągu nie wiadomo, jaki będzie regulamin rozgrywek. A co o tej decyzji sądzi środkowy z Siedlec, który przez wiele sezonów występował w Ekstraklasie? - My na to nie patrzymy. Jeżeli włodarze tak zadecydują, to my na to wpływu nie mamy. Ja jestem przeciwny zamykaniu czegokolwiek, gdyż zamyka się w ten sposób drogę chłopakom i zespołom, które są może trochę słabsze. Jednak w tych słabszych drużynach mogą zawsze się pokazać ci młodsi zawodnicy, gdyż wiadomo, że ta młoda PlusLiga jest trochę niewypałem. Zobaczymy jaka będzie decyzja odnośnie tej I ligi, bo na dzień dzisiejszy nie ma jeszcze regulaminu tych rozgrywek - kończy Witold Chwastyniak.