Rzeszowianie nie będą dobrze wspominać meczu w Jastrzębiu. Zwłaszcza w dwóch pierwszych setach przyjezdnych dopadła prawdziwa niemoc. - Nie wiem, czy ktokolwiek z mojego zespołu jest w stanie powiedzieć, co się z nami stało w dwóch pierwszych setach. To było okropne. Jastrzębie rozpoczęło ten mecz bardzo mocno, ale nie grało aż tak dobrze, żeby usprawiedliwić naszą przegraną do 15 i do 13. Mam nadzieję, że wyciągniemy odpowiednie wnioski po tego meczu - podsuwał Gyorgy Grozer.
Atakujący Asseco Resovii przyznał, że zarówno on, jak i jego koledzy bardzo starali się dobrze zagrać, ale ich chęci nie miały żadnego przełożenia na to, co zaprezentowali na boisku. - Chyba sami wytworzyliśmy zbyt dużą presję. Być może jest to jedna z przyczyn naszej słabej postawy w pierwszej połowie spotkania. Każdy z nas bardzo chciał pokonać jastrzębian, ale nic nam nie wychodziło. Nasi rywale byli dużo lepsi w kontratakach - relacjonował niemiecki siatkarz.
Role odwróciły się w trzeciej odsłonie, kiedy to rzeszowianie znacznie poprawili swoją grę, a jastrzębianie nie byli w stanie poradzić sobie z przyjęciem zagrywki przeciwników. - W trzecim secie zaczęliśmy grać prawdziwą siatkówkę. To nie było nic nadzwyczajnego. Po prostu wcześniej zaprezentowaliśmy się bardzo słabo - ocenił krytycznie Grozer.
Asseco Resovia w środę rozegrała mecz w ramach Pucharu CEV, w którym pokonała bez problemów holenderski Draisma Dynamo Apeldoorn. Tym samym rzeszowianie wrócili do grania systemem środa-sobota. Atakujący drużyny Andrzeja Kowala nie uważa jednak, aby miało to wpływ na słabszą dyspozycję w meczu przeciwko Jastrzębskiemu Węglowi. - Taki jest sport. Inni też mają mecze co trzy dni, więc nie możemy szukać usprawiedliwienia naszej postawy w częstym graniu - zakończył reprezentant Niemiec.