Jastrzębianie pokonali częstochowian 3:0 i w znakomitych humorach wstąpią w nowy rok. Niestety w ekipie AZS atmosfera dobra być nie może.
- Kolejne fatalne spotkanie w naszym wykonaniu, bo w Bydgoszczy też nie pokazaliśmy niczego dobrego. Bardzo szkoda, że potrafimy nawiązać równorzędną walkę z przeciwnikiem tylko małymi fragmentami. Zaprezentowaliśmy się słabo szczególnie w przyjęciu i zagrywce i to w głównej mierze zadecydowało o wyniku pojedynku z Jastrzębskim Węglem - komentuje porażkę Łukasz Wiśniewski, środkowy AZS Częstochowa. - Moim głównym zadaniem jest blokowanie ataków rywali i utrudnienie im gry poprzez własną agresywną zagrywkę. Nie jestem z siebie zadowolony - dodaje siatkarz.
Mimo, iż Wiśniewski nie jest zadowolony z własnej postawy, był jedynym w ekipie spod Jasnej Góry, który potrafił zablokować jastrzębian. Uczynił to dwa razy. Jastrzębianie blokowali podopiecznych Marka Kardosa jedenaście razy.
Łukasz Wiśniewski jest jedynym zawodnikiem Tytanu, który reprezentował nasz kraj w Pucharze Świata, gdzie nasi siatkarze wywalczyli kwalifikację olimpijską. Czy jednak utrzyma miejsce w kadrze, wobec słabej dyspozycji częstochowian, co rzutuje również na postawę tego młodego środkowego.
- Bardzo się cieszę z krótkiego epizodu w kadrze Anastasiego podczas turnieju w Japonii. Mam nadzieję, że pozostawiłem dobre wrażenie na przyszłość. Powiedzmy sobie jednak szczerze, że było to spowodowane pechową kontuzją Grzegorza Kosoka. W innym przypadku raczej by mnie tam nie było - realnie ocenia młody i obiecujący zawodnik AZS Częstochowa.
Czy to oznacza, że Wiśniewski poddaje się w walce o kadrę na Igrzyska Olimpijskie w Londynie?
- Moim głównym celem jest zdobywania punktów dla zespołu z Częstochowy. Po to spotykamy się codziennie i wylewamy poty na treningach. Uważam, że do kadry mam jeszcze bardzo daleko. Jestem jeszcze za młody, by myśleć, że muszę tam być. Ja muszę ciężko pracować, aby za kilka sezonów poważnie myśleć o reprezentacji. Oczywiście gdyby pojawiło się powołanie przed olimpiadą, byłbym bardzo szczęśliwy i na pewno skorzystałbym z okazji - kończy Łukasz Wiśniewski.