Wyobraźmy sobie, oczywiście czystko hipotetycznie, pewną paradoksalną sytuację. O godzinie 22.00 pewna dziennikarka dostaje tajemniczego SMS-a od pewnego działacza, że kolejnego dnia o 9.00 rano klub organizuje nadzwyczajną konferencję prasową. Sprawa wygląda dość dziwnie. W myśl zasady "jedno źródło to żadne źródło" dziennikarka dzwoni do pewnego zawodnika i pyta, cóż nadzwyczajnego stało się w klubie, że konferencja prasowa odbywa się dzień przed Wigilią Bożego Narodzenia o tak wczesnej porze? Niestety, zawodnicy nie znają powodów spotkania z dziennikarzami.
Po niespełna 24 godzinach cały siatkarski światek dowiaduje się, że GTPS Gorzów wycofuje się z I ligi z powodu obniżenia dotacji od Urzędu Miasta. Później włodarze przez tydzień toczą z zawodnikami wielkie debaty. Następnie postanawiają wrócić do gry, zastrzegając, że jeśli miasto nie wyłoży obiecanej kasy, będą długi wobec zawodników. Nikt jednak tych głosów już nie słucha, bo wszyscy zajęci są głaskaniem bohaterów.
Na początek może o racjach gorzowskich działaczy. Zgadzam się, że miasto powinno sponsorować częściowo kluby sportowe, ponieważ w ich nazwie jest uwzględniona nazwa miejscowości, co jest oczywistą promocją regionu. Naturalnie powinny być określone jasne zasady przyznawania dotacji dla drużyn sportowych, aby każdy mógł zaplanować budżet na sezon, który nie pokrywa się w wielu dyscyplinach z rokiem kalendarzowym. Jasne, że od urzędników wymaga się konkretnych argumentów i sprawiedliwości w podziale miejskich pieniędzy… ale na Boga!!!
Jak można w tajemnicy przed całym światem zwołać konferencję prasową i ogłosić wycofanie z rozgrywek? GTPS wykazał się zwyczajnym brakiem jakiejkolwiek kultury, informując o sprawie najpierw media, a potem swoich zawodników i to na dodatek dzień przed Wigilią Bożego Narodzenia. Panom prezesom zabrakło odwagi, żeby wysłać choć 12 SMS-ów.
Ale to nie jest w tej sytuacji najtragiczniejsze. Jak można budować klubowy budżet w oparciu o niepotwierdzone środki z miasta? Jak można tłumaczyć nagłe wycofanie zespołu z ligi, mówiąc liczyliśmy na więcej? Włodarze GTPS nie mają 12 lat i chyba powinni znać zasadę "umiesz liczyć - licz na siebie". Miasto to nie jest instytucja charytatywna i owszem, jak wcześniej zaznaczyłam, może klubom pomagać, ale zasilanie ponad połowy budżetu to przesada. Czasem mam wrażenie, że "wycofanie" GTPS z I ligi docelowo miało być tylko prowokacją zmuszającą prezydenta do przyznania większych pieniędzy. Prawdziwa przyczyna zamieszania wokół zespołu to nie mniejsza dotacja z miasta, a bezmyślność i naiwność ludzi, którzy bawią się w zarządzanie. Pod koniec grudnia wszyscy zobaczyliśmy błąd, który został popełniony w lipcu czy sierpniu podczas niepokornego budowania tego składu, jak to się mówi, z nazwiskami.
Bardzo bawi mnie również głos gorzowskich kibiców, którzy wypisują, że mission impossible została zakończona sukcesem. Moc gratulacji dla prezesów! Gdzie Ci zawodnicy mieli się podziać 23 grudnia? Przez tydzień to nie wiem, czy wszyscy gracze Skry Bełchatów znaleźliby kluby. Przecież w styczniu okienko transferowe jest już zamknięte. Siatkarze zwyczajnie zostali postawieni pod ścianą i pewnie żywią nadzieję, że najgorsze już za nimi. Tu nie ma żadnej zasługi działaczy ani heroiczności zawodników. Siatkarze w większości zgodzili się na renegocjacje kontraktów, bo druga opcja pewnie w wielu przypadkach oznaczała siedzenie na tyłku do następnego sezonu. Prosta zasada wyboru mniejszego zła.
A więc drodzy kibice - apeluję o rozwagę! W Gorzowie nie stał się żaden cud. Wręcz przeciwnie wszyscy jesteśmy świadkami dziecinady i sztucznego gloryfikowania rzekomych bohaterów tej marnej historii. Dziś gorzowskie siatkarskie misiaczki są przelukrowane, ale nie potrwa to długo, bo problemy finansowe GTPS nie skończyły się wraz z obniżeniem wynagrodzeń dla zawodników - one się niestety dopiero zaczęły.
Magdalena Gajek