Sławomir Szczygieł: Skra nie wybacza błędów

Będzinianie nie są faworytem konfrontacji ze Skrą, której bilet do półfinału Pucharu Polski wszyscy już dawno wręczyli. Jednak zawodnicy MKS-u są optymistami. - Zdobyte doświadczenie na pewno zaprocentuje - przekonywał Sławomir Szczygieł, środkowy zagłębiowskiej drużyny. Czy zaprocentuje już podczas piątkowego rewanżu?

Pierwszy mecz w Będzinie był siatkarskim świętem dla społeczności Zagłębia Dąbrowskiego. Hala miejscowego MKS-u pękała w szwach, pomimo że organizatorzy, gdzie tylko mogli, dostawiali krzesełka i ławki. Marka Skry Bełchatów zawsze przyciąga tłumy. Zresztą siatkarze mistrza Polski, po ostatnim gwizdku, długo nie mogli się "uwolnić" od łowców zdjęć i autografów.

Gospodarze po cichu liczyli na niespodziankę, jednak nie zdołali ugrać nawet jednego seta, choć w trzeciej partii byli bliscy sukcesu. - Skra błędów nie wybacza, tak już jest w PlusLidze. Wystarczyło kilka błędów i traciliśmy kontakt z rywalem, ale wstydu nie ma, gdyż powalczyliśmy - tłumaczy najbardziej doświadczony siatkarz MKS-u, Sławomir Szczygieł. - Było wiadomo, że będą podbijać nasze ataki lub je zablokują, ale za darmo w takim meczu punktów nie można dawać, a my kilka piłek właśnie tak oddaliśmy - dodał środkowy będzińskiej ekipy.

Sławomir Szczygieł długo grał w najwyższej klasie rozgrywkowej, dlatego w porażce widzi pozytywne aspekty. - Nie ma lepszego materiału do nauki, jak właśnie taki mecz. Pokazaliśmy, że potrafimy, ale by pokusić się o wygranie seta, musielibyśmy popełniać mniej własnych błędów. Jednak zdobyte doświadczenie na pewno zaprocentuje - wyjaśnił zawodnik MKS-u, który nie liczył na to, że Skra potraktuje ten mecz w sposób ulgowy. - Spodziewaliśmy się, że wyjdą normalnym składem. Niedługo bełchatowianie grają ważne mecze, więc to był dla nich taki sparing. Wiedzieliśmy, że przed trudnymi starciami w Lidze Mistrzów nie dadzą odpocząć pierwszemu składowi, tylko będą się zgrywać - dodał Szczygieł.

Przed będzinianami bardzo trudne rewanżowe spotkanie, nie tylko dlatego, że zagrają w Bełchatowie, ale również z powodu piłek. W PlusLidze gra się Mikasą, a MKS rozgrywa mecze Moltenem. - To będzie dla nas taki problem jak dla kielczan, którzy u nas gościli, a wcześniej nie grali Moltenem. Bełchatowianie nie mieli tak dużego problemu, gdyż wzięli sobie piłki z Młodej PlusLigi, my takich możliwości nie mamy. Nie dotkniemy Mikasy, więc może się okazać, że nie wyjdziemy z "dziesiątki". W Kędzierzynie-Koźlu byliśmy na treningu i mieliśmy Mikasy. Przez pół ćwiczeń nie wiedzieliśmy... gdzie jesteśmy i jak się nazywamy. Długo do tej piłki się przyzwyczaja - ubolewał.

Czy MKS ma jakiekolwiek szanse na urwanie seta Skrze, która do awansu potrzebuje zwycięstwa tylko w jednej odsłonie? - By zrobić niespodziankę w Bełchatowie, musielibyśmy zagrać bezbłędnie i na 200 procent. Nie mamy nic do stracenia, zagramy na dwa uda, albo się uda, albo się nie uda - optymistycznie zakończył Sławomir Szczygieł.

Komentarze (0)