Przed spotkaniem na północy Wielkopolski kibice zespołu z Piły nie mieli optymistycznych myśli, odnoście starcia z czwartą drużyną PlusLigi Kobiet. Ich ulubienice doznały siedmiu kolejnych porażek, a w czterech kolejnych grach nie potrafiły wywalczyć nawet jednego seta. Trudno było myśleć o sukcesie z rozkręcającymi się bielszczankami, które w środku tygodnia odprawiły z kwitkiem wicemistrzynie kraju z Sopotu.
Wszystkie poprzednie kolejki i osiągane rezultaty nie miały wpływu na boiskowe wydarzenia w hali przy ulicy Żeromskiego. To gospodynie zdecydowanie lepiej rozpoczęły batalię. W spokojnym prowadzeniu gry pomagały im również rywalki, które popełniały zdecydowanie więcej błędów. PTPS prowadził wysoko i widać było to również w decydujących fazach seta. Pod koniec na tablicy świetlnej pojawił się rezultat 21:16 i nic nie wskazywało na jakiekolwiek niespodziewane rozstrzygnięcia w końcówce. Jednak spora przewaga rozluźniła podopieczne Mirosława Zawieracza, które w kilka chwil roztrwoniły misternie wypracowywany dorobek. Od stanu 22:22 obie ekipy grały punkt za punkt. Więcej zimnej krwi zachowały przyjezdne, które schodziły z parkietu ciesząc się ze zwycięstwa 28:26. Duża w tym zasługa bialskiego bloku, który zapunktował aż siedmiokrotnie, tylko w tej części.
Kolejnej doskonałej szansy Wielkopolanki już nie zaprzepaściły. W drugim secie to one goniły bielszczanki, ale ta sztuka udała im się zdecydowanie wcześniej. Kibice w końcu mogli oklaskiwać skuteczny PTPS, który punktował rywalki, obnażając wszystkie słabości.
Monika Martałek po raz kolejny pokazała się z dobrej strony
Obraz gry zmieniał się jak w kalejdoskopie. Raz jedna, raz druga drużyna przechylała szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Trzeci set ponownie padł łupem Aluprofu, który świetnie radził sobie w ataku, gdzie zupełnie przyćmił swoje rywalki. W czwartej części ponownie cieszyły się gospodynie, którym zwycięstwo ponownie podarował zespół gości, który popełnił aż 9 błędów.
Losy spotkania miały rozstrzygnąć się w tie-breaku. Od samego początku i do samego końca prowadziły brązowe medalistki poprzedniego sezonu PlusLigi Kobiet. Tym razem przeważyły aspekty czysto sportowe. Pilanki nie otrzymały wielu prezentów. Wszystkie elementy siatkarskiego rzemiosła delikatnie wskazywały na bielszczanki, które w końcu zakończyły mecz i zgarnęły dwa oczka.
Mecz w Pile zaskoczył pozytywnie i negatywnie, zarówno jedną jak i drugą stronę. PTPS w końcu pokazał, że może nawiązać walkę nawet z największymi postaciami w lidze. Stracił jednak niepowtarzalną szansę nawet na zgarnięcie całej puli. Z kolei Aluprof, po serii wielkich zwycięstw, zaprezentował się nieco słabiej, a mimo to potrafił wyjść z tej sytuacji obronną ręką.
Swoją drużynę po raz kolejny ratowała Natalia Bamber-Laskowska, która wywalczyła aż 25 punktów dla zwycięskiej drużyny. Po drugiej stronie siatki tytułem najlepiej punktującej może pochwalić się Agnieszka Kosmatka, autorka 16 udanych akcji.
Jedno oczko wywalczone przez PTPS uratowało zespół przed spadkiem do strefy barażowej po niespodziewanym sukcesie AZS Białystok. Przed starciem w Sopocie, Aluprof ma tyle samo punktów co trzeci w tabeli Tauron MKS i tylko jeden mniej od Atomu Trefla.
2:3
(26:28, 25:19, 18:25, 25:15, 12:15)
PTPS: Brown, Martałek, Hudima, Kaczmar, Kosmatka, Krawulska, Wysocka (libero) oraz Naczk, Kuligowska
Aluprof: Wołosz, Crimes, Wojtowicz, Ciaszkiewicz, Vindevoghel, Bamber-Laskowska, Miyashiro (libero) oraz Kaczorowska, Frąckowiak, Pelc, Banecka