Lotos Trefl Gdańsk przegrał swoje kolejne spotkanie i nie powiększył dorobku punktowego, który jak na razie zatrzymał się na liczbie 5. - Przegraliśmy 0:3. Nie jest to dla nas wymarzony scenariusz, bo bardzo nam potrzeba punktów. Myślę, że najlepsze w tym meczu z naszej strony było zaangażowanie. Nie wszystkie elementy wychodziły nam najlepiej, ale nikt nie może powiedzieć, że nie włożyliśmy w ten mecz 100% starań - tłumaczył Kaczmarek.
Delecta po raz drugi w tym sezonie pokonała zespół z Trójmiasta w stosunku 3:0. Czy oznacza to, że drużyna Lotosu od 2. kolejki PlusLigi nie zrobiła wystarczającego progresu, aby przeciwstawić się bydgoszczanom? - Na pewno nie. Według mnie ten mecz przed własną publicznością wyglądał dużo lepiej. Mam nadzieję, że ten postęp cały czas robi nasza drużyna i jeszcze to udowodnimy nieraz na parkiecie - mówił po kolejnej porażce libero.
Piątkowe spotkanie było pierwszym we własnej hali, które po powrocie na stanowisko szkoleniowca Trefla poprowadził Dariusz Luks. Luks zastąpił w tej roli Grzegorza Rysia. - Jeden i drugi szkoleniowiec są to bardzo doświadczeni trenerzy. Ich styl prowadzenia treningów aż tak bardzo się nie różni. Zobaczymy jak to się potoczy dalej. Teraz pracowaliśmy z trenerem Rysiem i wygraliśmy 2 mecze. Zobaczymy co przyniesie ta druga runda z nowym trenerem. Miejmy nadzieję, że będzie to wszystko co najlepsze - próbował porównać trenerów libero gdańszczan.
Teraz siatkarzy Lotosu Trefla Gdańsk czekają w lidze bardzo trudne mecze. Rywalami żółto-czarnych będą kolejno zespoły: ZAKS-y Kędzierzyn Kożle, Jastrzębskiego Węgla oraz Resovii Rzeszów. O zdobycie punktów w tych meczach będzie podopiecznym Luksa nieprawdopodobnie ciężko. - Oczywiście nie jesteśmy faworytami tych konfrontacji, ale zostawimy swoje serca na boisku, aby zdobywać punkty. Jak w każdym meczu liczymy na jak najlepsze występy. Chcemy udowodnić, że mimo kolejnych porażek, wykonujemy kawał dobrej i ciężkiej pracy na treningach. Staramy się to przełożyć na mecze. Te porażki, które ponosiliśmy do tej pory, na pewno nie są miłe. Nikt nie lubi przegrywać po dwa, trzy, a nawet cztery mecze z rzędu, ale jak najbardziej motywuje to nas do coraz cięższej pracy – zapowiada Kaczmarek.
aż się wierzyć nie chce, że te porażki ich nie zniechęcają ani w żaden negatywny sposób nie zniechęcają. takie głaskanie kotka za pomocą młotka.