Sobotnia rywalizacji PlusLigi Kobiet pomiędzy Impel Gwardią Wrocław a Atomem Trefl Sopot miała jednego faworyta. Drużyna gości mająca mistrzowskie aspiracje pierwszy mecz rozegrany nad morzem wygrała dość gładko 3:0. Nic więc dziwnego, że i tym razem to sopocianki były zdecydowanym faworytem. Taka rola chyba wyjątkowo nie posłużyła podopiecznym Alessandro Chiappiniego, ponieważ momentami nie mogły one sprostać, grającej tego dnia wyśmienite zawody Impel Gwardii Wrocław.
Pierwszy set minimalnie lepiej rozpoczęły Gwardzistki. Obie drużyny miały problemy z kończeniem swoich akcji w pierwszym tempie, stąd już od początku kibicie byli świadkami długich i efektownych wymian. Przyjezdne, które wyszły w mocno przemeblowanym składzie, do pierwszej przerwy technicznej nie potrafiły uspokoić swojej gry, stąd prowadzenie Impel Gwardii 8:6. W dalszej części meczu nadal trwała walka punkt za punkt. Żadna z drużyn nie potrafiła wyjść na większe prowadzenie niż 1-2 punkty. Dopiero gdy na zagrywkę poszła Maja Tokarska, a następnie Katarzyna Konieczna, zaczęły się kłopoty Impel Gwardii. Jednak po raz kolejny o swojej sile na zagrywce przypomniała Zuzanna Efimienko, która zmniejszyła prowadzenie gości tylko do jednego punktu na drugiej przerwie technicznej (16:15). Jednak Gwardzistki nie zamierzały się poddawać, dodatkowo że sopocianki nie imponowały w tej odsłonie. Podczas gdy na zagrywce znajdowała się Monika Czypiruk przewaga gospodyń wzrosła do dwóch punktów. Od tego momentu trenerzy obu drużyn zaczęli korzystać ze zmian. W Atomie pojawiły się Małgorzata Kożuch, Amaranta Navarro-Fernandez oraz Izabela Bełcik, a w Impel Gwardii Dorota Medyńska i Aleksandra Folta. Gra nadal oscylowała w granicach remisu (21:21, 23:23, 24:24), a obie drużyny nadal miały problemem z szybkim kończeniem swoich akcji. Walka jaka trwała na parkiecie naprawdę mogła się podobać. Gwardzistki miały dwie piłki setowe (25:24 26:25), ale Atom skutecznie się bronił. Dopiero trzeci setbol i skuteczny blok Efimienko pozwolił kibicom w Hali Orbita cieszyć się z wygranego pierwszego seta (27:25).
Drugi set lepiej rozpoczęły wrocławianki, które prowadziły 2:0, jednak Atom szybko otrząsnął się z letargu i małym nakładem sił błyskawicznie doprowadził do stanu 4:2. W tym momencie Rafał Błaszczyk był już po rozmowie ze swoimi siatkarkami, o którą poprosił chwilę wcześniej. Dalsza część seta układała się bardzo podobnie do pierwszej odsłony, trwała walka punkt za punkt, żadna z drużyn nie była w stanie przechylić swojego prowadzenia na większy dystans. Pierwsza przerwa techniczna to wynik 8:7 dla gospodyń. Taka gra trwała w najlepsze, a na drugiej przerwie technicznej Atomówki wyszły na wysokie, jak na ten mecz prowadzenie 16:14 po dość kontrowersyjnej decyzji sędziów. Jednak taki obrót sprawy nie zdeprymował gospodyń, które zdołały po ataku Katarzyny Mroczkowskiej doprowadzić do wyniku 20:18 na swoją korzyść. Jednak doświadczone sopocianki szybko opanowały emocje, zdobywając 3 punkty z rzędu. Emocje z każdą piłką były coraz większe, dla obu ekip nie było straconych punktów. Wtedy odpowiedzialność na własne barki wzięła była Gwardzistka Tokarska, która tak utrudniła wrocławiankom przyjęcie swoją zagrywką, że Atom miał dwie piłki setowe (24:22). Jeszcze przez chwilę Impel Gwardia utrzymała się w tym secie, jednak po autowym ataku Czypiruk przyjezdne triumfowały w tej odsłonie 26:24.
Początek trzeciego seta to bardzo podobny obraz gry do jakiego przyzwyczaiły siatkarki kibiców w poprzednich odsłonach. Walka toczyła się na styku. Po błędzie w polu zagrywki Koniecznej to Impel Gwardia zdołała prowadzić na pierwszej przerwie technicznej 8:6. Chwila oddechu wyraźnie lepiej podziałała na gospodynie, które odskoczyły na dystans 5 punktów (11:6). Wyraźnie zdenerwowany szkoleniowiec Atomówek wziął czas na żądanie i nie trzeba było długo czekać na efekty. Przy zagrywce Eleonory Dziękiewicz wrocławianki zupełnie się pogubiły, a przyjezdne zdołały doprowadzić do wyniku 16:12, zdobywając osiem punktów z rzędu. Ku wielkiej uldze dla gospodyń w kolejnym ataku pomyliła się Konieczna, kończąc tę niewiarygodną serię sopocianek. Impel Gwardia potrafiła się na swoje szczęście jednak szybko otrząsnąć z marazmu i doprowadzić do remisu 18:18. W tym momencie nowe siły witalne wstąpiły w gospodynie. Po fantastycznym pojedynczym bloku Arielle Wilson na Megan Hodge Gwardzistki kontynuowały swoją skuteczną grę, prowadząc już 21:18. Od tego momentu nastąpił kolejny przestój Impel Gwardii w tym secie, a Atomówki zdołały doprowadzić do remisu 23:23. W kolejnych akcja błąd popełniła Milena Rosner, a skutecznym atakiem popisała się Dziękiewicz, kończąc tego seta na korzyść przyjezdnych 25:23.
Czwartą odsłonę szkoleniowiec sopocianek rozpoczął już z Kożuch. Nie przeszkodziło to wrocławianom objąć minimalne prowadzenie na pierwszej przerwie technicznej 8:7. Partia ta nie różniła się zbytnio od przebiegu poprzednich. Obie ekipy zostawiały wiele zdrowia podczas każdej akcji, jednak zdarzały się im też proste błędy, popełniane wielokrotnie seryjnie. W momencie kiedy przewaga Atomu urosła do 2 punktów (14:12) o czas poprosił Błaszczyk. Chwilę później po ataku Eweliny Sieczki odbyła się druga przerwa techniczna (16:15). Wynik wyraźnie oscylował przy remisie (20:20), nie było w tym momencie na parkiecie zawodniczki, która by wzięła na swoje barki odpowiedzialności za wynik. Indywidualne błędy Gwardzistek w końcówce sprawiły, że przegrywały one już 20:23. Nadzieje w serca kibiców wrocławianek wstąpiły, kiedy pojedynczym blokiem punkt zdobyła Wilson, na tablicy widniał wtedy rezultat 23:22 dla Atomu. Chwilę później Atomówki wykorzystały pierwszą piłkę meczową i za sprawą Kożuch wygrały tego seta 25:22, a cały mecz 3:1.
Impel Gwardia Wrocław - Atom Trefl Sopot 1:3 (27:25, 24:26,
23:25, 22:25)
Impel Gwardia Wrocław: Wilson, Mroczkowska, Haładyn, Czypiruk, Rosner, Efimienko, Krzos (libero) oraz Medyńska, Folta, Sobolska.
Atom Trefl Sopot: Tokarska, Konieczna, Świeniewicz, Dziękiewicz, Glass, Hodge, Maj (libero) oraz Bełcik, Navarro-Fernandez, Kożuch, Sieczka.
MVP: Maja Tokarska (Atom Trefl Sopot).
Sędziowie: Tomasz Flis (pierwszy) oraz Paweł Zajc (drugi).