Anna Łozowska: Gdybyśmy grały jak na treningach, to nasze miejsce byłoby inne

Siatkarki AZS-u Białystok po wygranej w meczu z Budowlanymi Łódź nie poszły za ciosem i w kolejnym spotkaniu z Pałacem Bydgoszcz nie wygrały nawet seta. - Myślałyśmy, że ten mecz potoczy się zupełnie inaczej, pod nasze dyktando – nie kryła po spotkaniu środkowa AZS-u, Anna Łozowska.

Sebastian Nowak
Sebastian Nowak

Sobotnie spotkanie Pałacu Bydgoszcz i AZS-u Białystok zapowiadało się jako mecz walki, bo oba zespoły w poprzedniej kolejce odniosły przekonywujące zwycięstwa. W bydgoskiej "Łuczniczce" jednak zdecydowanie górą były gospodynie, a białostoczanki niemal przez całe spotkanie musiały gonić rywalki. Podopieczne Czesława Tobolskiego najlepiej zaprezentowały się w trzeciej partii, kiedy były bliskie zwycięstwa, ale ostatnie akcje należały do bydgoszczanek, które wygrały 25:23.

- Byłyśmy dobrze nastawione po wygranej 3:0 nad Budowlanymi i myślałyśmy, że ten mecz potoczy się zupełnie inaczej, pod nasze dyktando. Niestety wyszło jak wyszło. Chciałyśmy z siebie dać 100% i tak to wyglądało - powiedziała po meczu środkowa AZS-u, Anna Łozowska. - Wszystko ważyło się w ostatnich punktach, byłam pewna, że wygramy końcówkę trzeciego seta i doprowadzimy do tie-breaka - przyznała siatkarka.

Po tym spotkaniu AZS zajmuje ostatnie miejsce w tabeli, ale ciągle zachowuje szanse na poprawę swojej pozycji. Białostoczanki mają tyle samo punktów, co wyprzedzająca je Stal Mielec i o trzy "oczka" mniej niż PTPS Piła. By myśleć o lepszych wynikach, zespół musi odnaleźć źródło swoich porażek. - Myślę, że jesteśmy dobrym zespołem. Na treningach wygląda to bardzo dobrze, ale nie możemy tego przełożyć na spotkanie. Nie wiem, czy to jest spowodowane stresem czy strachem, ale myślę, że gdybyśmy grały tak na luzie jak na treningach, to nasze miejsce w tabeli byłoby zupełnie inne - stwierdziła Łozowska.

AZS kolejne spotkanie rozegra 21 stycznia. Może okazać się ono kluczowe, bo rywalem będzie Stal Mielec.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×