Natalia Nuszel: Była u nas radość z gry w siatkówkę

To już kolejny taki mecz: w trudnej sytuacji z ławki rezerwowych na parkiet wchodzi Natalia Nuszel, która swoją grą podrywa koleżanki do walki i ostatecznego zwycięstwa. Najlepsza zawodniczka meczu z bialskim BKS-em podkreślała, że kluczem do sukcesu była dobra gra całej drużyny.

Michał Kaczmarczyk
Michał Kaczmarczyk

Klub z Dąbrowy Górniczej może być całkiem zadowolony z bilansu ostatnich gier z najsilniejszymi zespołami ligi. Porażka 0:3 z Atomem Trefl Sopot  oraz dwie wygrane za trzy punkty z Bankiem BPS Muszynianką Muszyna  i BKS-em Aluprof Bielsko-Biała  wciąż pozwalają myśleć o miejscu w pierwszej trójce na zakończenie fazy zasadniczej ligi. - Z tym Atomem rzeczywiście ciężko nam się gra, być może wciąż czujemy przed nimi jakiś respekt... Cieszymy się bardzo z tego zwycięstwa, ponieważ ostatnio bardzo słabo zagrałyśmy w Bielsku-Białej. Teraz mam nadzieję, że ostatnie trzy mecze również zakończą się naszymi wygranymi i spokojnie dotrwamy do play-offów - mówiła po meczu Natalia Nuszel, MVP niedzielnego spotkania.

Jeśli dąbrowianki miały szczególnie obawiać się jakiegoś rywala, to powinien być to właśnie zespół Mariusza Wiktorowicza. Zawodniczki z Zagłębia Dąbrowskiego nie mogą poszczycić się sporą ilością zwycięstw odniesionych nad bielszczankami. - Każdego spotkania trochę się obawiamy, ale wychodzimy na parkiet i dajemy z siebie sto procent. Gramy swoje i jak wyjdzie, to wyjdzie, a jak nie... to nie (śmiech). Każda drużyna ma swoje wpadki i słabsze mecze. Ta damska siatkówka to trochę loteria, ale tak jak mówiłam, mam nadzieję, że kolejne trzy spotkania będą zwycięskie - wyjaśniała przyjmująca. Warto dodać, że niedzielna wygrana Tauronu MKS to pierwsze od czterech lat zwycięstwo dąbrowskiego klubu z bialskim BKS-em na własnej hali.

Według statystyk Nuszel rozegrała wspaniałe spotkanie: zawodniczka zdobyła 14 punktów przy 68-procentowej skuteczności ataku, ale co ważniejsze - nie odstawały od niej pozostałe zawodniczki zagłębiowskiego klubu. - Najważniejsze, że dzisiaj grałyśmy zespołowo. Poza tym cieszę się z tego, że weszłam dziś na parkiet i pomogłam dziewczynom. Widać było, że gra u nas cała drużyna i cieszymy się z każdej akcji, była radość z gry w siatkówkę - taką przyczynę dobrej gry zespołu podała siatkarka.

Jak rodowita Pomorzanka czuje się w nowym klubie, setki kilometrów od rodzinnego miasta? - Jest tutaj naprawdę bardzo miło; to jest mój pierwszy wyjazd związany z siatkówką i powoli się przyzwyczajam do nowych warunków. Dziewczyny są bardzo fajne, wspierają mnie, podobnie jak Klub Kibica i wszyscy wokół - powiedziała zawodniczka, z uśmiechem wskazując na grupę kibiców skandujących jej nazwisko.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×