Musiały się namęczyć siatkarki Atomu Trefl Sopot, aby we Wrocławiu pokonać miejscową Impel Gwardię. - Wiedziałyśmy, że Gwardia jest bardzo walecznym zespołem i na pewno nie odda tego meczu tak łatwo. Przygotowywałyśmy się do niego tak samo, jak do najważniejszych spotkań. Rzeczywiście tak troszkę rozluźnione grałyśmy, nie potrafiłyśmy tak tupnąć nogą i w odpowiednim momencie seta przycisnąć, mieć tę kontrolę nad meczem. Najważniejsze, że w tych końcówkach mimo wszystko potrafiłyśmy się ogarnąć i to my postawiłyśmy tą kropkę nad "i" - powiedziała w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Paulina Maj. Podobnie uważa jej koleżanka z drużyny, Dorota Świeniewicz.
Sopocianki bardzo dobrze zaprezentowały się w końcówkach setów, kiedy to błędy popełniała drużyna z Wrocławia. - Sama Gwardia też nam pomogła, błędy dziewczyn. Dobrze, że tak się skończyło, dobrze, że wygrałyśmy za trzy punkty, bo też by znowu były jaja - mówiła zadowolona libero.
Mecz we Wrocławiu dostarczył wielu emocji. Praktycznie w każdym secie toczyła się wyrównana walka punkt za punkt. Sopocianki spodziewały się jednak trudnej przeprawy w stolicy Dolnego Śląska. - Spodziewałyśmy, że będzie tutaj ciężko. Pamiętam, że zawsze z tym zespołem idzie nam ciężko. Jeszcze tutaj jest taka dosyć specyficzna hala, gdzie praktycznie nikt nie lubi w niej grać. Gwardzistki mają atut własnej hali, własnej publiczności. Zawsze się tutaj trudno gra - zaznaczyła reprezentantka Polski.
Zawodniczki drużyny z Sopotu, podobnie jak i Impel Gwardii, nie mogą w tym sezonie narzekać na brak meczów. Praktycznie co kilka dni wychodzą one na boisko by rywalizować w spotkaniach o stawkę. - My mamy dużo meczów do rozegrania. Jeszcze jest ta Liga Mistrzyń i mamy dosyć ciężko, bo jest napięty terminarz. Cieszy każda taka wygrana, każdy taki kroczek do celu - skomentowała Paulina Maj.
- To troszeczkę jest obciążenie przede wszystkim fizyczne, ale mam nadzieję, że wszystko się wyprostuje i będzie dobrze - podsumowała.