W drużynie Impel Gwardii Wrocław nie brakuje urazów. Kontuzje wyjątkowo nie omijają drużyny ze stolicy Dolnego Śląska. Do przedsezonowych niezdolnych do gry Bogumiły Pyziołek, Anny Witczak i Marty Sobolskiej dołączyły niedawno Katarzyna Jaszewska i Ewa Matyjaszek. Dodatkowo wiele zawodniczek dość często uskarża się na mniejsze urazy. - Gdyby to ode mnie zależało to chciałbym mieć 15 zawodniczek i mieć problem z wyborem dwunastki na następny mecz. Na obecną chwilę nie mam tego problemu, ale chciałbym go naprawdę mieć. Im szybciej go będę miał tym lepiej dla zespołu. Każdy przypadek kontuzjowanej zawodniczki jest inny, każda się boryka z innymi problemami, są one różnej natury nie tylko sportowej - mówił niedawno Rafał Błaszczyk, trener drużyny z Wrocławia.
O ile na powrót Pyziołek, Witczak i Marty Sobolskiej kibice wrocławscy będą musieli jeszcze poczekać o tyle już na dniach Gwardzistki powinna wzmocnić Jaszewska. Gorzej sytuacja się ma na rozegraniu, ponieważ Ewę Matyjaszek czeka zdecydowanie dłuższy rozbrat z siatkówką. - Ewy Matyjaszek najprawdopodobniej nie będzie z nami przez co najmniej 2 miesiące - wyjaśnił trener Gwardzistek. Wrocławianki muszą więc radzić sobie wyłącznie z jedną rozgrywającą, Martą Haładyn.
We wtorek drużyna Impel Gwardii rywalizowała w Challenge Cup kobiet z chorwackim ZOK Vukovar. Wrocławianki ten mecz wygrały 3:2 i awansowały do kolejnej rundy. Boisko z grymasem bólu opuszczała jednak Aleksandra Folta. - Mam problem z palcem - powiedziała.
- Nie wiem dokładnie co się stało. Coś sobie zrobiła z palcem. Ona cały czas ma problem z ręką, z wybitym paluchem. To jest takie typowo siatkarskie. Mam nadzieję, że to nic poważnego - szerzej wyjaśniła w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Marta Haładyn.
Skąd tak wiele urazów we wrocławskiej drużynie? - Niestety nie jest łatwo tyle spotkań grać na gazie i nie mieć żadnych dolegliwości - zresztą każda z nas je ma - skomentowała niedawno Monika Czypiruk.