W pierwszym meczu 1/16 finału Challenge Cup kobiet rozegranym w Vukovarze podopieczne Rafała Błaszczyka gładko ograły swoje przeciwniczki 3:0. Nikt więc nawet nie dopuszczał myśli, że wtorkowa konfrontacja we Wrocławiu może skończyć się innym rezultatem jak zwycięstwo Impel Gwardii. Ambitne siatkarki z Chorwacji napsuły jednak dużo krwi wrocławiankom, będąc blisko doprowadzenia do tak zwanego "złotego seta". Ostatecznie drużyna Impel Gwardii zwyciężyła po tie-breaku. - Po zwycięstwie 3:0 w Vukovarze tutaj jakby byłyśmy nastawione, że trzeba będzie powalczyć, ale może troszkę nie mogłyśmy wejść w mecz. Przygotowujemy się też teraz do play-offów, jest nas mało i mamy troszeczkę cięższy trening. Może to było widać, że nasze ruchy na boisku nie są takie, jak powinny być. Cieszę się jednak, że przełamałyśmy się i udało nam się wygrać to spotkanie, bo to jest najważniejsze - powiedziała w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl rozgrywająca drużyny z Wrocławia, Marta Haładyn.
Początkowo Rafał Błaszczyk do gry desygnował młode zawodniczki. Później jednak korygował ustawienie i skład drużyny. - Cieszę się też, że miały okazję pograć Ola Folta i Dorota Medyńska. One się muszą ogrywać w takich spotkaniach. To dobrze dla nich. Jestem zadowolona ze zwycięstwa i dobrze, że nie było złotego, bo nie wiem czy byśmy miały siły na niego - dodała Haładyn.
Ambitne Chorwatki do Wrocławia wcale nie przyjechały jak na ścięcie. Dopiero w czwartym secie gwardzistki zdecydowanie pokazały, kto jest faworytem tej potyczki. - To denerwuje, że zespół, od którego czuje się trochę lepszym i ma się większe argumenty, a jednak jego dziewczyny walczą, podbijają mnóstwo piłek. My grałyśmy za spokojnie. Później na szczęście się otrząsnęłyśmy i było dobrze - podkreśliła siatkarka, która na skutek kontuzji Ewy Matyjaszek jest jedyną rozgrywającą w drużynie.
Gwardzistki nie mogą ostatnio narzekać na brak spotkań. Już w najbliższy weekend zagrają one kolejny mecz w PlusLidze Kobiet. - Dużo tego jest. Jest nas mało, a dużo jest spotkań. Trzeba jednak walczyć - podsumowała Marta Haładyn.