Jeffrey Menzel: Chciałbym zagrać w Polsce

Tylko w pierwszej partii siatkarze Unicaji Almeria potrafili nawiązać walkę z Tytanem AZS Częstochowa. Ośmiokrotni mistrzowie Hiszpanii po zwycięstwie w inauguracyjnej odsłonie, w kolejnych setach nie mieli już zbyt wiele do powiedzenia i gładko polegli.

Adrian Heluszka
Adrian Heluszka

Hiszpanie tylko w pierwszej partii potrafili dotrzymać kroku częstochowianom, którzy długo bili głową w mur, nie potrafiąc złapać odpowiedniego rytmu gry. Sygnał do odrabiania strat dał swoją zagrywką Łukasz Wiśniewski. Akademicy błyskawicznie odrobili straty, ale w emocjonującej końcówce szalę na swoją korzyść przechylili gracze Unicaji. Kolejne trzy sety nie miały już jednak większej historii i toczyły się pod dyktando gospodarzy. - Myślę, że narzuciliśmy na siebie zbyt dużą presję. Rywale zagrali dodatkowo bardzo dobre spotkanie. Ich zagrywka sprawiła nam sporo problemów, czego nie można natomiast powiedzieć o naszym serwisie. Dobrze przyjmowali, grali dużo środkiem i nie byliśmy w stanie zbyt wiele zrobić - oceniał najjaśniejszy punkt w szeregach hiszpańskiej drużyny, Jeffrey Menzel. O losach dwumeczu zadecyduje jednak rewanżowy pojedynek w Almerii, który może mieć zupełnie inny obraz, niż spotkanie w częstochowskiej Hali Polonia. Sprawa awansu do grona ćwierćfinalistów Challenge Cup jest zatem wciąż otwarta. - Teraz wracamy do Almerii. Miejmy nadzieję, że u siebie zagramy lepiej. Za dwa dni gramy kolejne spotkanie. Przepracujemy solidnie ten okres i będziemy gotowi na rewanż – zapowiada amerykański przyjmujący.

Hiszpania na europejskiej mapie siatkówki z pewnością nie jest potentatem, ale narodowa reprezentacja miewa przebłyski. Wszyscy pamiętają bowiem 2007 rok, gdy ekipa z Półwyspu Iberyjskiego pod wodzą Andrei Anastasiego wywalczyła mistrzostwo Europy, pokonując w finale faworyta i zarazem gospodarza imprezy, Rosję 3:2. Był to wówczas pierwszy medal w historii hiszpańskiej siatkówki. Obecnie to już tylko czar wspomnień, a hiszpańska siatkówka ponownie przeżywa posuchę. Widoczne jest to również w rozgrywkach ligowych, gdzie tak na prawdę liczą się tylko trzy drużyny. - Myślę, że nie można zbyt wiele porównywać z Polską. Wiem, że polska liga jest bardzo mocna. W Hiszpanii jest tylko kilka dobrych zespołów, choć generalnie myślę, że liga nie jest zła. Nie ma co jednak porównywać z Polską. Tutaj jest wiele dobrych zespołów i obok ligi rosyjskiej i tureckiej to jedna z najlepszych lig na świecie - uważa Menzel.

Amerykanin nie ukrywa, że chciałby spróbować swoich sił w naszej PlusLidze. 23-latek imponuje przede wszystkim dobrymi parametrami fizycznymi i niezwykłą dynamiką. - Chciałbym tutaj grać. Mam nadzieję, że jakiś trener ze mnie skorzysta. To moja pierwszy wizyta w Polsce, ale mam nadzieję, że dostanę szansę i będę miał okazję zagrać tutaj w przyszłości - kończy Jeffrey Menzel.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×