Ewelina Sieczka: To my dyktowałyśmy warunki

Atom zdołał doprowadzić do piątego spotkania na własnym terenie. O rywalizacji w miniony weekend w Dąbrowie Górniczej, dwóch twarzach swojej drużyny oraz zagłębiowskich kibicach opowiedziała Ewelina Sieczka.

Sopockie siatkarki w miniony weekend pokazały swoje dwie twarze, podczas pojedynków w Dąbrowie Górniczej zagrały bowiem bardzo źle i bardzo dobrze, a to wszystko w odstępie jednej doby. Jednak w niedzielę Atom Trefl miał nóż na gardle, więc przystąpił do spotkania maksymalnie zmobilizowany. - W sobotę nie pokazałyśmy zbyt wiele, ale też rywalki nie pozwoliły nam na zbyt wiele. Fajnie, że w niedzielę wszystko funkcjonowało, dzięki czemu jesteśmy dalej w grze. O awansie do finału zadecyduje piąty mecz, który wzbudzi dodatkowe emocje. Niech wygra lepszy - powiedziała Ewelina Sieczka, przyjmująca Atomu.

Agresję, wolę walki, ale przede wszystkim zwycięstwa było widać w poczynaniach Atomówek od pierwszych piłek niedzielnego meczu. Podopieczne Alessandro Chiappiniego bardzo dobrze radziły sobie w trudnych sytuacjach, z czym wielki problem miały ich rywalki. - Od początku do końca kontrolowałyśmy przebieg spotkania. Trener Kawka próbował robić zmiany, które chyba też nie do końca przebiegły po jego myśli. Myślę, że w niedzielę zagrałyśmy dużo lepiej zagrywką w porównaniu do sobotniego meczu, było widać, że dobry serwis ustawia cały pojedynek. Cieszę się, że wszystkie dobre elementy były po naszej stronie i trochę dopisało nam szczęście - podkreśliła.

Szczęścia nie zabrakło sopociankom w trzeciej partii, w której dobrze zaczęły grać zawodniczki Tauronu MKS, prowadziły nawet 14:10. Jednak dobra postawa skończyła się równie szybko jak zaczęła, rywalki zmobilizowały się i najpierw doprowadziły do remisu, by potem rozstrzygnąć seta i zarazem całe spotkanie na swoją korzyść. - Do tej pory było tak, że to dąbrowianki wychodziły obronną ręką z opresji, na przykład w sobotnim meczu, gdy my prowadziłyśmy 18:11. W niedzielę od początku do końca dyktowałyśmy warunki i myślę, że zasłużenie wygrałyśmy - stwierdziła przyjmująca w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.

Ewelina Sieczka swoją siatkarską karierę rozpoczynała właśnie w dąbrowskim MKS-ie, a gdy uznała, że czas na zmiany i przyjęła ofertę włodarzy klubu z Sopotu posypały się na nią negatywne komentarze ze strony kibiców, którzy wcześniej klaskali po jej udanych akcjach. Za każdym razem gdy zawodniczka przyjeżdża do Dąbrowy Górniczej na mecze, trybuny witają ją gwizdami - tak samo było w sobotę i w niedzielę. - Dziękuję również kibicom z Dąbrowy Górniczej, gdyż po sobotnim przywitaniu, wlali mi dużo agresji w serce. Nie jest to miłe co mówię, ale tak właśnie było - powiedziała Sieczka.

Komentarze (5)
pola
7.03.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Dziwne czytałam wywiady w Panią Eweliną , zawsze podkreśla ze kibicuje dąbrowianką , wypowiada się dobrze o Dąbrowie .. a kibice dalej swoje ! Chieri zgadzam się z Tobą transfery to normalna Czytaj całość
Tempix
7.03.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Cóż, pani Ewelina bardzo szybko zapomniała dlaczego kibice witają ją w ten sposób, ale to ona spaliła mosty. Zaraz jak tylko odeszła do Atomu "podziękowała" macierzystemu klubowi i kibicom teks Czytaj całość
avatar
steffen
6.03.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
A swoją drogą ciekawe czy kibice Tauronu przyjadą do Gdańska ? Ergo Arena pomieści wszystkich chętnych bez problemu :) 
avatar
migelito
6.03.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Cóż, klub kibica z Dąbrowy nie jest zbyt przychylnie nastawiony do Atomu Trefla i do ichniego KK ("Atomowe! Marionetki!" i jeszcze gorsze okrzyki), dlatego nie dziwię się, że Ewelina podeszła d Czytaj całość
avatar
chieri
6.03.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
głupie zachowanie kibiców z Dąbrowy Górniczej. Po co gwizdać na swoją byłą zawodniczkę?! Transfery to przecież normalna rzecz, ludzie zmieniają miejsca pracy... Po prostu chyba niektórym osobom Czytaj całość