- Mamy serce, by wygrać Ligę Mistrzów. Do tego komfort, bo klub i sponsor zapewniają nam wszystko, byśmy mogli się skupić tylko na grze. Wolę jednak przemówić na boisku niż wymądrzać się w wywiadzie przed meczem. Co z tego, że powiem dzisiaj, iż wygramy, skoro nie mam pokrycia na te słowa? Fatalnie bym się z tym czuł! Gdybym był w stu procentach przekonany, że pozostałe drużyny są od nas słabsze, to może bym się odważył. Powiem tylko tyle: powalczymy o złoto - zapewnia atakujący PGE Skry Bełchatów Mariusz Wlazły na łamach Przeglądu Sportowego.
Wlazły wie, że choć niektórzy źle życzą bełchatowianom, on i jego koledzy muszą skupić wszystkie swoje myśli na najbliższym rywalu, jakim jest turecki Arkas. - Skupiamy się teraz tylko na Turkach. Nie lekceważymy ich, bo to groźny rywal. Dopiero po meczu okaże się, czy faktycznie mieliśmy szczęście, że akurat na nich wpadliśmy w półfinale. Nie zgadzam się także z opiniami, iż to najgorsza drużyna z tej czwórki, oprócz nas, bo też takie głosy do mnie dochodziły. To sport, nie zapominajmy o tym. A jak chciałbym mieć gwarancję, stuprocentową, to pewnie musiałbym skończyć we Wrocławiu - zaznacza Wlazły.
Źródło: Przegląd Sportowy.