W sobotnim spotkaniu siedlczanie chcieli za wszelką cenę zrehabilitować się za bardzo słabą postawę w dwóch pierwszych meczach w Nysie. Ekipa z Mazowsza w trzecim pojedynku zaprezentowała się dużo lepiej. Nie wystarczyło to jednak na pokonanie wyżej notowanej drużyny Stali. Podopieczni Janusza Bułkowskiego pokazali, że na zapleczu PlusLigi nie mają sobie równych. Siatkarze AZS-u pokonali KPS Jadar 3:0 i tym samym awansowali do najlepszej czwórki w lidze.
- Spodziewaliśmy się, że spotkanie w Siedlcach będzie najtrudniejsze i tak się też stało. Rywal postawił nam trudne warunki. Postawili przede wszystkim na mocną zagrywkę. Wiadomo, że własna hala zawsze jest sprzymierzeńcem gospodarzy. Dobrze, że mieliśmy mocne przetarcie przed kolejną rundą. Cieszymy się bardzo, że wygraliśmy ponownie 3:0 - tłumaczył po spotkaniu dla naszego portalu Piotr Łuka, przyjmujący AZS-u Stali Nysa.
Kluczem do wygranej Stalowców w trzecim spotkaniu była z pewnością fantastyczna gra w obronie. Imponował szczególnie Krzysztof Andrzejewski, który obronił kilka bardzo trudnych piłek. - Staraliśmy się robić jak najmniej błędów własnych. W dwóch pierwszych spotkaniach mieliśmy z tym problemy w polu serwisowym. W tym meczu taktyka została trochę zmieniona. Doszliśmy do wniosku, że musimy bardziej szanować zagrywkę. Okazało się, że grą obronną potrafiliśmy zrobić dużo dobrego. Skończyliśmy również ważne piłki na kontrach - podkreślał były gracz między innymi Resovii Rzeszów czy ostatnio Farta Kielce.
Zawodnicy z Nysy po raz trzeci pokonali podopiecznych Witolda Chwastyniaka i Macieja Nowaka 3:0. - Spodziewaliśmy się cięższej przeprawy w tej rywalizacji. Aczkolwiek w dwóch pierwszych meczach u siebie prezentowaliśmy się bardzo dobrze. Zagraliśmy rewelacyjnie zagrywką. Były to nasze dwa najlepsze spotkania w sezonie jeśli chodzi o ten element. Wiadomo też, że na naszej specyficznej hali rywale mają problem z przyjęciem - analizuje przyjmujący Stali Nysa. Z pewnością atut własnego parkietu będzie dużym plusem AZS-u w kolejnych spotkaniach w play-offach.
Mimo pewnej wygranej, 31-letni zawodnik docenia klasę beniaminka z Siedlec - Sobotni mecz pokazał, że drużyna KPS-u Jadar jest bardzo dobrym zespołem. My szanujemy każdego przeciwnika i w każdym meczu staramy się zaprezentować jak najlepiej - analizuje Łuka. Dla ekipy z Mazowsza było to ostatnie spotkanie w tegorocznych rozgrywkach. W swoim debiutanckim sezonie na zapleczu PlusLigi zawodnicy KPS-u Jadar Siedlec zrealizowali postawiony przez zarząd klubu cel - utrzymali się w I lidze.
Siatkarzy Janusza Bułkowskiego czeka teraz kolejne zadanie. W półfinałowych zmaganiach przeciwnikiem zespołu z Nysy będzie MKS MOS Interpromex Będzin. - Będzin gra coraz lepiej. Mamy z nimi remisowy stosunek jeśli chodzi o potyczki ligowe. Rywalizowaliśmy również ze sobą przed sezonem w sparingach. Znamy więc ten zespół bardzo dobrze. Będziemy się cały tydzień pod nich przygotowywać. Nikogo się w tej lidze nie boimy ale na pewno wszystkich szanujemy. Nigdy nie wyjdziemy na boisko z myślą, że mecz sam się wygra - kończy Piotr Łuka.
Najbliższy rywal ekipy z Nysy w ostatnich tygodniach prezentuje się bardzo dobrze. W pierwszej rundzie play-off siatkarze Rafała Legienia nie dali żadnych szans BBTS Bielsko-Biała wygrywając pewnie trzy spotkania. W drużynie z Zagłębia Dąbrowskiego występuje kilku zawodników z przeszłością w PlusLidze. Mowa o przede wszystkim Sławomirze Szczygle, który jest ważnym ogniwem MKS-u MOS. Również warto zwrócić uwagę na Mateusza Zarankiewicza czy Grzegorza Wójtowicza.