W pierwszym spotkaniu o miejsca 5-8 w parze AZS Politechnika Warszawska - Delecta Bydgoszcz zwycięzca mógł być tylko jeden: Inżynierowie zostali przez swoich rywali sprowadzeni do siatkarskiego parteru. Wygrana gości 3:0 nie pozostawia najmniejszych złudzeń co do tego, kto tego dnia dzielił i rządził na parkiecie w Arenie Ursynów. Jednak... Czy to tylko i wyłącznie wina słabszej dyspozycji dnia warszawiaków?
- Myślę, że taki, a nie inny wynik jest w dużej mierze efektem tego, że zawodnicy Politechniki grali ciężkie mecze z rywalami z Częstochowy i w tym spotkaniu mieli chyba jeszcze trochę w głowach tę porażkę w finale - ocenił na łamach portalu SportoweFakty.pl Andrzej Wrona, bydgoski środkowy. - My z kolei mieliśmy trochę więcej czasu, żeby się do tych potyczek o miejsca 5-8 przygotować. Odpoczęliśmy i wydaje mi się, że to dlatego właśnie my wychodzimy z tej pierwszej dopiero konfrontacji zwycięsko - tłumaczył, dlaczego ten pojedynek był tak jednostronny.
Podopieczni Piotra Makowskiego również mają za sobą ciężkie doświadczenia w tym sezonie. O ile jednak Inżynierowie mają jeszcze w głowach stosunkowo świeżą porażkę w finale Challenge Cup, o tyle zawodnicy Delecty zdążyli już "przetrawić" nieszczęśliwą dla nich rywalizację w pierwszej rundzie play-off z Jastrzębskim Węglem. - Od ostatniego meczu z Jastrzębskim minęły już bodajże dwa tygodnie, więc zdążyliśmy już tę porażkę przeboleć. Potem spokojnie zaczęliśmy się przygotowywać do rywalizacji z Politechniką, która miała tego czasu trochę mniej niż my - zauważył po środowej potyczce.
Wpływ na końcowy rezultat miał też na pewno skład, w jakim gospodarze wybiegli na parkiet. Od pierwszej piłki zagrał bowiem nie tylko Maciej Olenderek, który zastąpił kontuzjowanego Damiana Wojtaszka, ale też Janusz Gałązka i Maciej Gorzkiewicz. - Rywale wyszli na ten mecz w trochę innym zestawieniu. Trener Panas dał odpocząć zawodnikom, którzy więcej grali, rotował składem. Tak jak mówię - według mnie ten wynik to pokłosie pucharów. My natomiast byliśmy bardzo skoncentrowani, dzięki czemu udało nam się tak wysoko wygrać - nie upatrywał w dość eksperymentalnym składzie przyczyn słabszej gry przeciwników Andrzej Wrona.
W Delekcie święta zapowiadają się więc pracowicie. Bydgoszczanie chcą już w drugim starciu postawić kropkę nad i. - W święta trochę odpoczniemy, lecz już we wtorek na nowo staniemy do walki. Spotkanie rewanżowe na pewno będzie dużo trudniejsze. Czeka nas przed nim sporo ważnych treningów - podkreślił nasz rozmówca.
Na razie wielu upatruje w siatkarzach dowodzonych przez Piotra Makowskiego głównych faworytów do uplasowania się na 5. miejscu w lidze. Jak na tę sprawę zapatrują się sami zainteresowani? - Zajęcie miejsca piątego było właściwie naszym przedsezonowym celem. Uplasowanie się tuż za czołową czwórką będzie na pewno spełnieniem naszych marzeń, marzeń działaczy i wszystkich ludzi związanych z siatkówką w Bydgoszczy - Wrona nie wahał się ani chwili. - Oczywiście - o ile udałoby się nam je zająć, bo jeszcze jest daleka droga do tego... Musimy najpierw wygrać rewanż z Politechniką, a potem zwyciężyć w rywalizacji z triumfatorem drugiej pary (Tytan AZS Częstochowa - Fart Kielce - przyp. red). Na pewno nie będzie to łatwe zadanie. Wszystkie drużyny w tym przedziale są bardzo wyrównane. Może się zdarzyć tutaj naprawdę wszystko. Zrobimy jednak co w naszej mocy, by zwycięsko zakończyć tę rywalizację - zapowiedział z mocnym postanowieniem jeszcze bardziej wytężonej pracy na finiszu sezonu.