Podobnie jak w ubiegłym tygodniu w Kędzierzynie-Koźlu, także we wtorek w Rzeszowie największą bolączką Resovii było utrzymanie wypracowanej nad rywalem przewagi. Tak było w secie pierwszym kiedy to gospodarze po serii skutecznych bloków odskoczyli na 10:7, ale po drugiej przerwie technicznej, po asie Antonina Rouziera, na tablicy wyświetlił się remis 18:18. Ku uciesze miejscowych kibiców, w końcówce podopieczni Andrzeja Kowala odskoczyli znowu rywalowi na kilka oczek i wygrali 25:23.
To co udało się w secie pierwszym, nie powtórzyło się jednak w partii drugiej. Początkowo to Resovia musiała gonić ZAKSĘ, która po bloku na Gyorgy Grozerze odskoczyła na 12:9, ale to miejscowi schodząc na drugą przerwę techniczną przeważali dwoma punktami. Strata do rywala podziałała na nich jak przysłowiowa płachta na byka, bo najpierw w polu serwisowym zrehabilitował się niemiecki atakujący, a później swoje z zagrywki dołożył Olieg Achrem.
W końcówce rzeszowianie dwukrotnie roztrwonili jednak prowadzenie. Najpierw przeważali 18:15, ale zupełnie stracili skuteczność pierwszego ataku i pozwolili gościom doprowadzić do remisu 19:19. Później odskoczyli na 24:22, ale nie wykorzystali kilku setboli i to ambitnie walczący kędzierzynianie tryumfowali po zaciętej grze na przewagi.
Set trzeci bardzo długo toczył się punkt za punkt i przełamanie nastąpiło dopiero kiedy tuż przed drugą przerwą techniczną w ataku pomylił się Grozer. Błąd lidera zespołu wyraźnie podciął morale Resovii, która straciła kilka punktów z rzędu i chwilę później przegrywała już 15:19. Później rzeszowianie wzmocnili co prawda zagrywkę i dogonili rywala (23:23), ale więcej punktów w tej odsłonie spotkania już nie zdobyli.
Gospodarze postawili wszystko na jedną kartę w secie czwartym. Bardzo dobrze zagrywali i już na początku partii trzy razy powstrzymali rywala blokiem. W efekcie szybko wypracowali sobie 4-5 punktów przewagi, co ustawiło tą odsłonę spotkania. Przewaga była zbyt duża, by ZAKSA mogła marzyć o dogonieniu rywala. Chociaż Krzysztof Stelmach wymienił większość składu (z pierwszej szóstki zostali tylko Kaźmierczak i Gacek), rezerwowi również nie "podciągnęli" wyniku. Gospodarze zwyciężyli bardzo wysoko, 25:15.
Tie-break był prawdziwą walką cios za cios. W ekipie ze stolicy Podkarpacia brylowali Grozer i Paul Lotman, który po secie spędzonym na ławce rezerwowych wrócił na boisko jak nowo narodzony. W ZAKSIE, podobnie jak w poprzednich partiach, świetnie spisywał się Serhij Kapelus. Po zmianie stron minimalną przewagę uzyskali miejscowi, kiedy arcytrudną kontrę skończył Grozer. Kilka minut później niemiecki zawodnik, wybrany MVP całego spotkania, umieścił w boisku rywala ostatnią piłkę wtorkowej potyczki.
Asseco Resovia Rzeszów - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 3:2 (25:23, 27:29, 23:25, 25:15, 15:13)
Resovia: Lotman, Nowakowski, Tichacek, Achrem, Grozer, Kosok, Ignaczak (libero) oraz Gontariu, Bojić.
ZAKSA: Kapelus, Zagumny, Rouzier, Czarnowski, Kaźmierczak, Ruciak, Gacek (libero) oraz Witczak, Popelka, Samica, Pilarz, Warda
MVP: Gyorgy Grozer
Stan rywalizacji (do 3 zwycięstw): 2:1 dla Resovii
Finał o krok - relacja ze spotkania Asseco Resovia - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle
Trzeci półfinał PlusLigi był prawdziwą bitwą. Ostatecznie, po pięciosetowym pojedynku tryumfowała Asseco Resovia, która już w środę stanie przed szansą zapewnienia sobie awansu do wielkiego finału.
Źródło artykułu: