Nie mam poczucia niedosytu - rozmowa z Adrianem Hunkiem, byłym środkowym AZS Częstochowa

Adrian Hunek rozstaje się z AZS Częstochowa i nie będzie to jedyne pożegnanie w akademickiej ekipie. - Wiem, że szykują się spore zmiany kadrowe i wielu zawodników opuści klub - mówi siatkarz.

Magdalena Gajek
Magdalena Gajek

Magdalena Gajek: Miałeś możliwość pozostania jednak w AZS?

Adrian Hunek: - Moje odejście z AZS Częstochowa już jest przesądzone. Najwyraźniej działacze nie widzą dla mnie miejsca w tym zespole. Miałem roczny kontrakt z możliwością przedłużenia, lecz dostałem już wypowiedzenie umowy. Wiem, że szykują się spore zmiany kadrowe i wielu zawodników opuści ten klub.

Dostałeś już jakąś ofertę od innego zespołu?

- Ze względu na to, że zagrałem tylko w kilku meczach, będąc w Częstochowie, znalezienie nowego klubu nie było łatwe. Ale na dzień dzisiejszy nieoficjalnie mam już inny zespół. Czekam na umowę do podpisania, która jest już gotowa. Mogę tylko zdradzić, że jest to drużyna z Francji, z którą zwiąże się rocznym kontraktem.

Dla AZS to był sezon kontrastów - wygraliście Puchar Challenge, a potem straciliście rozgrywki europejskie, bo przegraliście 5. miejsce w walce z Delectą.

- Ten sezon w Częstochowie można uznać za bardzo udany. Wygraliśmy Puchar Challenge, co jest nie lada wyczynem i wspaniałym doświadczeniem dla zawodników. Szóste miejsce w PlusLidze też nie jest porażką, ponieważ trzeba pamiętać, jak dobre zespoły były w tabeli niżej niż my. Niewiele brakowało, abyśmy pokonali Delectę i zajęli piąte miejsce. AZS pożegnał się z pucharami europejskimi, ale mam nadzieje, że nie na długo. Na pewno jest to sezon, po którym nie można być niezadowolonym.

Były jakieś pretensje ze strony zarządu po tym, jak straciliście 5. miejsce?

- Pretensji ani ze strony działaczy, ani trenerów nie było lecz niedosyt na pewno został. Mimo że zdobyliśmy wcześniej Puchar Challenge, nie ciążyła na nas żadna presja. Po prostu graliśmy o jak najlepszy wynik. Walka była bardzo wyrównana do samego końca.

Puchar Challenge to twoje największe osiągnięcie w karierze.

- Zdobycie medalu z AZS w tych rozgrywkach zostanie na zawsze w mojej pamięci i na pewno będę właśnie z tym turniejem kojarzył grę w Częstochowie. Poza tym poznałem tutaj wielu ludzi, z którymi udało mi się nawiązać pozytywne relacje. Nie muszę przedstawiać zawodników, z jakimi miałem okazję trenować i uczyć się siatkówki na najwyższym poziomie. Choć tylko rok byłem w klubie pod Jasną Górą, mam wiele dobrych wspomnień związanych z tym miejscem.

Ten sezon w PlusLidze był wyjątkowy, bo Skra straciła mistrzostwo Polski. Okazało się, że mamy jednak 2-3 naprawdę silne kluby, nie tylko jeden. Dla AZS pierwsza czwórka jest poza zasięgiem, bo gracie tylko polskimi zawodnikami?

- Ten sezon był przełomowy. Skra trafiła na silny zespół w drodze po złoty medal i niestety musiała uznać wyższość przeciwnika. Myślę, że nawet nie dwa, a cztery zespoły są bardzo mocne i mają realne szanse na zwycięstwo w lidze. To, że AZS gra polskimi zawodnikami, wcale nie znaczy, że nie może walczyć o najwyższe cele. Wiemy, jak mocna jest reprezentacja Polski i jak dobrych mamy zawodników w kraju. Problem leży gdzie indziej. Finanse są dość kluczowe w ściągnięciu najlepszych polskich i zagranicznych graczy. W walce o mistrzostwo Polski potrzeba naprawdę mocnego składu, a co za tym idzie ogromnych pieniędzy.

Masz jakieś poczucie niespełnienia? Większość sezonu byłeś zawodnikiem rezerwowym, mimo że pozostali środkowi są od ciebie młodsi.

- Nie mam poczucia niedosytu. Może nie grałem za dużo, ale na pewno wiele się nauczyłem. Treningi i mecze sparingowe z zespołami PlusLigi mają nieocenioną wartość. Możliwość gry z najlepszymi zawodnikami procentuje w przyszłości. Śmiało mogę powiedzieć, że nie zmarnowałem tego roku w Częstochowie.

Masz za sobą 7 miesięcy gry w ekstraklasie, do której trafiłeś z pierwszoligowego GTPS Gorzów. Jak duża jest przepaść pomiędzy zespołami z ekstraklasy a tymi, które grają szczebel niżej?

- Trudno powiedzieć, jak duża jest różnica. Na pewno zaplecze i prowadzenie organizacyjne klubu jest nieporównywalne. Co do poziomu gry, to oczywiste, że mistrz Polski poradzi sobie gładko z każdym zespołem pierwszoligowym. Nieraz okazywało się jednak, że pierwszoligowcy w Pucharze Polski potrafili jednak wyeliminować zespoły z dolnej części tabeli ekstraklasy. Pierwsze cztery ekipy zaplecza PlusLigi mają w swoich składach naprawdę ogranych zawodników z przeszłością w ekstraklasie.

Po odejściu z Częstochowy kibicujesz nadal AZS czy trzymasz kciuki za kolegów z innego zespołu?

- Na pewno będę kibicował chłopakom bez względu na to, gdzie będę grał. Miło jest się utożsamiać z zespołem, z którym osiąga się sukces, jakim jest Puchar Challenge i w którym poznaje się wiele ciekawych osobowości.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×