Z Matlakiem zdobywałam już medale - rozmowa z Anitą Kwiatkowską, nową atakującą mistrza Polski

Anita Kwiatkowska z rozmowie z serwisem SportoweFakty.pl zdradza czemu postanowiła dołączyć do Atomu Trefla Sopot i ocenia miniony rok spędzony w Budowlanych Łódź.

Marcin Olczyk: Jak oceniasz sezon spędzony w Łodzi? Nie był to dla ciebie frustrujący rok?

Anita Kwiatkowska: Nie ukrywam, że przychodząc do Łodzi myślałam, że otrzymam szansę bycia pierwszą atakującą. Po okresie reprezentacyjnym czułam się naprawdę dobrze przygotowana do sezonu i byłam w dobrej formie. Stało się inaczej i byłam tylko zmienniczką, co nie do końca mnie satysfakcjonowało. Jednak pracowałam cały rok i gdy dostawałam szansę próbowałam ją jak najlepiej wykorzystać. Rok w Łodzi nie był dla mnie frustrujący, czułam się tu naprawdę dobrze.
Nie uważasz poprzedniego sezonu za stratę czasu? Z reprezentacyjnej atakującej stałaś się rezerwową drużyny końcówki tabeli.

- Żaden sezon nie jest sezonem straconym. Zawsze zawodnik doświadcza czegoś nowego. Każdy zespół jest inny i z każdego można coś dla siebie mądrego wynieść. Natomiast sportowo pewnie trochę przez ten rok w Łodzi straciłam. Trening to nie to samo co mecz.

Większość meczów Budowlanych w minionym sezonie Anita Kwiatkowska oglądała z kwadratu dla rezerwowych. Czy w Atomie będzie lepiej?
Większość meczów Budowlanych w minionym sezonie Anita Kwiatkowska oglądała z kwadratu dla rezerwowych. Czy w Atomie będzie lepiej?

Jak myślisz - czemu tak mało grałaś?

- Na mojej pozycji rywalizowałam z Asią Mirek, która oprócz tego, że była kapitanem naszej drużyny, to jest również niezwykle doświadczoną zawodniczką. Grała w wielu dobrych zespołach zdobywając z nimi mnóstwo medali. Trener podjął decyzję, że woli postawić na doświadczenie i jej powierzyć rolę pierwszej atakującej.

Jak układały się twoje relacje z trenerami: Masaccim i Kosmolem?


- Ja jestem osobą raczej bezkonfliktową, łatwą do współpracy oraz gotową na ciężką pracę. Potrafię szybko odnaleźć się w grupie. Nie miałam żadnych problemów z trenerami i współpracowało mi się z nimi dobrze.

Równie często co o problemach finansowych Budowlanych, w zeszłym sezonie mówiło się o niewypłacalności Atomu Trefla. Nie boisz się, że trafiłaś z deszczu pod rynnę?


- Prawda jest taka, że znaczna część klubów podczas sezonu ma mniejsze lub większe problemy finansowe i wypłaty na czas są niestety rzadkością. Po rozmowach z władzami klubu wierzę, że Atom Trefl Sopot po zeszłorocznych zawirowaniach chce poprawić swój wizerunek i wyprostować sprawy finansowe. Każda zmiana klubu niesie za sobą jakieś ryzyko, bo nigdy nie wiadomo jak wszystko się potoczy.

Trenera Jerzego Matlaka znasz jeszcze z czasów gry w Pile. Czy na transfer do Atomu miała wpływ jego osoba?


- Na transfer do Atomu miał wpływ przede wszystkim fakt, że jest to zespół, który zdobył mistrzostwo Polski. Pracowałam z duetem Matlak - Grabowski w Pile przez trzy sezony i w każdym z nich zdobywaliśmy medale Mistrzostw Polski, a raz również Puchar Polski. Z perspektywy czasu wspominam tę współpracę naprawdę dobrze i cieszę się, że znowu będę mogła z nimi pracować.

Rozmawiałaś z Matlakiem zanim podjęłaś decyzję o przejściu do Trefla?


- Rozmawiałam z trenerem dopiero po podpisaniu umowy, jak spotkaliśmy się w Sopocie. Wcześniej kontaktowałam się z dziewczynami, żeby trochę się dowiedzieć o całej sytuacji panującej w klubie i to pomogło mi podjąć decyzję.

Gra jednocześnie w PlusLidze i Lidze Mistrzów będzie sporym wyzwaniem dla mocno przebudowanej drużyny z Sopotu. Myślisz, że będziecie w stanie poradzić sobie na obu frontach?


- W ostatnich latach po zakończeniu sezonu wszystkie kluby przechodzą ogromne rotacje w składzie i podobnie jest w tym roku. Jedynym klubem, który pozostał bez większych zmian jest Tauron MKS Dąbrowa Górnicza. Nasz zespół ma być zbudowany tak, by obronić tytuł mistrza Polski i powalczyć w Lidze Mistrzów. Damy z siebie wszystko, żeby tak się właśnie stało.

Nowa atakująca mistrza Polski chce walczyć o najwyższe cele.
Nowa atakująca mistrza Polski chce walczyć o najwyższe cele.

Znasz lepiej którąś z zawodniczek Atomu?

- Nasza liga nie jest na tyle duża, abyśmy się nie znały ze sobą. Grałam z Izą Bełcik, Mariolą Zenik i Klaudią Kaczorowską w Pile. Z Dorotą Wilk świetnie się rozumiałyśmy w Mielcu, a z Anią Podolec chodziłyśmy do jednej klasy w SMS Sosnowiec. Z pozostałymi zawodniczkami po prostu się poznam.

Drużyna z Sopotu w nowym sezonie stawia na Polki. Ma to dla ciebie jakieś znaczenie?


- Myślę, że tu chodzi o to, iż w zeszłym sezonie Atom Ligę Mistrzów rozgrywał tylko zagranicznymi zawodniczkami, a jedyną Polką na boisku była Paulina Maj. Teraz nie będzie aż tylu zagranicznych zawodniczek, więc tym samym Polki dostaną szansę gry.

W Budowlanych silną pozycję miały dziewczyny z zagranicy. W prasie znaleźć można było nawet sugestie, że istniał konflikt między zawodniczkami z Polski, a zagranicznymi siatkarkami. Jak było naprawdę?


- W każdym zespole jedni się lubią bardziej, inni mniej. Jednak nie było żadnego konfliktu międzynarodowego (śmiech) i naprawdę dogadywałyśmy się całkiem dobrze poza boiskiem.

Kwiatkowska (w środku) w Łodzi dobrze dogadywała się z koleżankami. W Sopocie również nie powinna mieć z tym problemów.
Kwiatkowska (w środku) w Łodzi dobrze dogadywała się z koleżankami. W Sopocie również nie powinna mieć z tym problemów.

Jakie masz oczekiwania względem następnego sezonu. Jakie stawiasz przed sobą cele?

- Chciałabym się nadal rozwijać i jak najwięcej wnieść do zespołu. Zdaję sobie sprawę, że tu nie będzie łatwo o miejsce w składzie, ale będę ciężko pracować i dawać z siebie wszystko. Każdą okazję, jaką otrzymam, będę starała się wykorzystać w stu procentach.

Źródło artykułu: