Kinga Kasprzak dla SportoweFakty: Wystarczy dopracować szczegóły

Polska pokonała Serbię w swoim pierwszym spotkaniu World Grand Prix 2012. Swój wkład w zwycięstwo miała również Kinga Kasprzak, która ma drobne problemy. - To kontuzja, którą mam od dawna - mówi.

Miłosz Marek
Miłosz Marek

Nie wszyscy zauważyli grymas bólu, jaki pojawił się na twarzy Kingi Kasprzak w trakcie spotkania z Serbią podczas pierwszego meczu World Grand Prix w sezonie 2012. Mimo drobnych problemów siatkarka dokończyła spotkanie i zdołała wywalczyć w nim 12 punktów. - Mam nadzieję, że to nic poważnego - mówi w rozmowie z naszym portalem.

- To kontuzja, którą mam od dawna i od czasu do czasu o sobie przypomni. Zazwyczaj w mało odpowiednich chwilach. Spadłam bardzo mocno jedną nogą w przeproście i kolano bardzo to odczuło - tłumaczy opisowo przyjmująca reprezentacji Polski. - Przed nami jeszcze miesiąc grania, siatkówka to ciężki kawałek chleba, a organizm nie jest maszyną, przy której wystarczy przełączyć guziki, żeby się zregenerować. Miejmy jednak nadzieję, że nas "awarie" będą omijać - dodaje sympatyczna zawodniczka, która na stałe zadomowiła się w kadrze.

Polskie siatkarki na każdym kroku podkreślały, jak ważny jest dla nich jest premierowy występ w cyklu. - Może to nie Euro, a tylko World Grand Prix, ale dziękuję kibicom za wsparcie, bo doping był dziś wspaniały - uśmiecha się Kasprzak. Na trybunach, mimo późnej pory i piątkowego wieczoru zasiadło blisko 3 tysiące osób. - Ile osób by tutaj nie było, to zawsze będzie wydawało się, że to mało, bo to tak ogromna hala (mieści nawet 12 tys. widzów - przyp. red.). Zapraszamy wszystkich na kolejne mecze - uśmiecha się Kasprzak.

Biało-czerwone miały szansę wygrać to spotkanie szybciej, ale na przeszkodzie stanęła nierówna gra. Nie wiadomo, jak potoczyłby się mecz, jeśli pierwszy set padłby łupem gospodyń. - Jeśli mamy przyjęcie, to nasza gra wygląda zdecydowanie inaczej. Mamy rewelacyjne środkowe, dobry atak, więc nasza gra nie jest wcale taka zła. Wystarczy dopracować poszczególne elementy - twierdzi Kasprzak.

Polki schodziły do szatni już po godzinie 23, a następnego dnia, już o 15 rozegrają kolejny mecz - tym razem z reprezentacją Włoch. - Włoszki to mieszanka doświadczenia z młodością. Postawiły Brazylijkom poprzeczkę bardzo wysoko. Zobaczymy, co przygotują nam statystycy na temat włoskiego zespołu. Wyjdziemy na mecz w stu procentach skoncentrowane - kończy polska przyjmująca.

Z Łodzi, dla SportoweFakty.pl,
Miłosz Marek 

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×