WGP grupa I: Zespoły ze Starego Kontynentu znów górą, awans Turcji do finału

Drużyny z Azji kolejny raz musiały przełknąć gorycz porażki po starciach z zespołami z Europy. Niemki "rozbiły" Koreanki. Japonki nie miały szans z Turczynkami, które pierwszy raz zagrają w finale.

Podobnie jak w piątek, również i w sobotę najlepiej punktującą zawodniczką Niemiec była Corina Ssuschke-Voigt. Zdobyła 14 "oczek" i poprowadziła nasze zachodnie sąsiadki do triumfu nad Koreą.

Niemki rozpoczęły od mocnego uderzenia, prowadząc 6:0 po dobrej serii w polu zagrywki Heike Beier. Później stopniowo powiększały przewagę i gdy rezultat wynosił 18:7, było już jasne, czyim łupem padnie premierowa odsłona.

Azjatki zdecydowanie lepiej rozpoczęły drugiego seta, dotrzymując rywalkom kroku do stanu 7:7. Jedenaście z kolejnych dwunastu punktów zdobyły jednak podopieczne Giovanniego Guidettiego. Małgorzata Kożuch zakończyła tę część silnym zbiciem. Następna partia również przebiegła po myśli Niemek, choć Han Yoo-Mi zdołała zmniejszyć dużą różnicę do czterech "oczek" (10:14). Wtedy sprawy w swoje ręce wzięły rezerwowe, Lena Moellers i Regina Burchardt.

- Korea gra inaczej od pozostałych drużyn, więc trzeba być przeciwko niej bardzo skoncentrowanym. Zagrałyśmy dobrze w obronie i polu zagrywki. Szansę występu otrzymały rezerwowe. Wspaniale byłoby zakończyć ten turniej z trzema wygranymi - podkreśliła po zakończeniu spotkania Małgorzata Kożuch, kapitan Niemiec. - Byliśmy dzisiaj precyzyjni - podał główną przyczynę zwycięstwa Giovanni Guidetti. - Nie jestem kontuzjowana. Chcę po prostu dobrze przygotować się do meczu z Japonią, ponieważ nasze pojedynki są bardzo ważne - odpowiedziała Lee Sook-Ja, zapytana o powód nieobecności na parkiecie.

Niemcy - Korea Południowa 3:0 (25:10, 25:14, 25:20)

Niemcy: Hanke, Ssuschke-Voigt, Furst, Beier, Kożuch, Brinker, Durr (libero) oraz Kauffeldt, Matthes, Moellers, Shaus, Burchardt.

Korea: Ha, Han Yoo-Mi, Han Song-Yi, Jung Ji-Youn, Yang, Kim Hee-Jin, Kim Hae-Ran (libero) oraz Lim, Jung Dae-Young.

***

Gospodynie turnieju w Osace jedynie w pierwszej partii potrafiły nawiązać wyrównaną walkę z Turczynkami. Ekipę znad Bosforu do sukcesu poprowadziła doświadczona Neslihan Darnel, zdobywczyni szesnastu punktów. Jeszcze lepiej po przeciwnej stronie siatki zaprezentowała się Mizuho Ishida, autorka dwudziestu jeden "oczek".

Przyjezdne wygrywały już 7:4, ale po pierwszej przerwie technicznej Japonki "odwróciły" wynik na 9:8 na swoją korzyść. Następnie utrzymywała się wyrównana walka, aż do stanu 22:21, gdy zablokowana została Erdem Dundar. Wprowadzenie na boisko Yoshie Takeshity okazało się kapitalnym posunięciem, bowiem zdobyła ona decydujący punkt premierowej odsłony.

Drugi set, tak jak i poprzedni, rozpoczął się po myśli Turczynek. Tym razem nie wypuściły one prowadzenia z rąk i z każdą następną akcją powiększały przewagę. Przeciwniczki były bezradne i zdobyły w tej części zaledwie 14 "oczek".

Zdecydowanie więcej emocji przyniosła kolejna odsłona, której losy ekipa z Europy rozstrzygnęła na swoją korzyść dopiero w końcówce. Co prawda na drugim czasie technicznym wygrywała 16:13, jednak kilka chwil później był remis 21:21. W najbardziej odpowiednim momencie zadziałał blok zespołu znad Bosforu. Potem Turcja dokończyła dzieła, triumfując ostatecznie 3:1. Tym samym pierwszy raz w historii swoich występów w World Grand Prix awansowała do turnieju finałowego.

- Jesteśmy szczęśliwe z wygranej i awansu do finału. Dzisiaj dobrze serwowałyśmy, atakowałyśmy i blokowałyśmy. Atmosfera na trybunach była kapitalna - powiedziała na pomeczowej konferencji Esra Gumus, kapitan Turcji. - To było nasze ósme spotkanie w tym Grand Prix, przegraliśmy tylko raz, z Kubą - przypomniał trener Marco Aurelio Motta. - Zaczęłyśmy dobrze, ale później oddałyśmy rywalkom za dużo punktów po seriach swoich błędów - podkreśliła Yoshie Takeshita, kapitan Japonii.

Japonia - Turcja 1:3 (25:23, 14:25, 21:25, 17:25)

Japonia: Kurihara, Nakamichi, Inoue, Yamaguchi, Ishida, Hirai, Sano (libero) oraz Takeshita, Kimura, Kano.

Turcja: Toksoy, Kirdar, Aydemir, Ozsoy, Erdem, Darnel, Guresen (libero) oraz Cansu, Ozdemir, Onal.

Komentarze (1)
avatar
Aga BDG
23.06.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Turczynkom ten olimpijski awans dał jak widać mega kopa. I pomyśleć, że jeszcze nie dawno nasze lały je jak chciały. No ale wtedy mieliśmy trenera, a nie Świderka... :/