Bez żadnych szans na udział w turnieju finałowym w chińskim Ningbo przystąpiły do niedzielnego meczu drużyny Argentyny i Serbii. Mistrzynie Europy po dwóch porażkach w Bangkoku chciały w lepszych humorach opuścić Tajlandię. To im się udało.
W pierwszych dwóch odsłonach siatkarki z Ameryki Południowej nie sprawiły większych problemów rywalkom. Skuteczna gra Any Bjelicy - 15 punktów w meczu - i Jovany Vesović pozwoliły Serbkom na wyjście na bezpieczną przewagę, którą utrzymały do końca partii. W drugiej partii Argentyna radziła sobie lepiej, ale tylko do stanu 16:16. Później mocne ataki drużyny Serbii rozbijały defensywę przeciwnika. Drugi set również zakończył się nie po myśli Argentyny. W trzeciej odsłonie przy stanie 24:23 źle zaserwowała Bjelica i siatkarki trenera Horacio Bastita przedłużyły swoje nadzieje w tym meczu. Na krótko, bowiem Serbki w grze na przewagi okazały się lepsze.
- To jest pierwszy raz, gdy te młode zawodniczki grają razem w jednym zespole. Dla nich jest to duże doświadczenie. Cieszę się z naszej pierwszej wygranej w ten weekend - powiedział szkoleniowiec zwycięskiej drużyny, Branko Kovacević. - Wydaje mi się, że zrobiliśmy to co było w naszej mocy podczas tegorocznego World Grand Prix. Zdobyliśmy cenne doświadczenie grając przeciwko najlepszym zespołom na świecie - przekonywał Bastit.
Argentyna - Serbia 0:3 (16:25, 22:25, 24:26)
Argentyna: Fernandez, Nizetich, Fresco, Sosa, Busquets, Castiglione, Gaido (libero) oraz Boscacci, Curatola.
Serbia: Zivković, Malesević, Vesović, Bjelica, Ninković, Stevanović, Molnar (libero) oraz Blagojević.
***
W kończącym zmagania w Bangkoku spotkaniu Stany Zjednoczone rozbiły Tajlandię w trzech szybkich setach. O przewadze lidera fazy eliminacyjnej World Grand Prix niech świadczy wynik trzeciej odsłony - 25:7! Tym razem trener Hugh McCutcheon postawił na podstawowe zawodniczki. Do składu wróciła m.in. rozgrywająca Alisha Glass.
18 punktów dla Amerykanek zdobyła Kristin Richards.
- Pomimo porażki wciąż jestem szczęśliwy, że ostatecznie awansowaliśmy do finału w Ningbo. USA to bardzo mocny zespół, wiele nauczyliśmy się po meczu z nimi. Życzę im sukcesów w turnieju finałowym - skomentowała kapitan Tajlandii, Wilavan Apinyapong. - Każdy mecz jaki gramy powinien być coraz lepszy, ponieważ przygotowujemy się do igrzysk olimpijskich - dodał coach USA, McCutcheon.
USA - Tajlandia 3:0 (25:16, 25:17, 25:7)
USA: Glass, Scott-Arruda, Metcalf, Harmotto, Hodge, Richards, Davis (libero) oraz Haneef-Park, Miyashiro, Thompson.
Tajlandia: Thinkaow, Sittirak, Apinyapong, Hyapha, Tomkom, Kanthong, Buakaew (libero), Pannoy (libero) oraz Chaisri, Guedpard, Kongyot, Keawbundit.