Mimo że to Turczynki były faworytkami pojedynku, ich rywalki wyszły na parkiet bez kompleksów i prezentowały się dobrze od samego początku. Podopieczne Marco Aurelio Motty zdołały rozstrzygnąć premierową partię na swoją korzyść, ale pomocną rękę wyciągnęły do nich Tajki, które popełniły bardzo dużo prostych i niewymuszonych błędów własnych. - Rywalki zagrały bardzo dobrze, świetnie atakowały i serwowały. Nie jesteśmy zadowolone z naszej postawy, byłyśmy wolne i nie zdążałyśmy do piłek, również nie pokazałyśmy swojej mocy w ataku - wyjaśniła kapitan Apinyapong Vilavan. Scenariusz drugiej odsłony był zbliżony, z tą różnicą, że reprezentantki Tajlandii tym razem przespały pierwsze piłki, co w małym stopniu ułatwiło wygranie drugiego seta, gdyż Azjatki nie były w stanie dogonić przeciwniczek. - To nie jest nasza najlepsza dyspozycja - zaznaczył trener Radchatagriengkai Kiattipong.
Ostatnia szansa na przedłużenie spotkania podziałała na Tajki mobilizująco. W tej odsłonie walka o każdą piłkę była bardzo zacięta, a jedna drużyna nie ustępowała drugiej. Proste błędy Turczynek oraz lepiej rozegrane ważne kontry po niesamowitych obronach pozwoliły na rozegranie kolejnej partii tego meczu. Od początku dominowały w niej siatkarki trenera Motty, które wypracowały sobie kilka punktów przewagi. Jednak nagłe załamanie gry po drugiej przerwie technicznej, spowodowane bardziej własną słabością w przyjęciu niż lepszą grą rywalek, sprawiło, że kibice mogli oglądać nerwową końcówkę. Jeden pewny atak oraz fatalny błąd w przyjęciu w szeregach przeciwniczek pozwolił triumfować Turczynkom. - Nie zagrałyśmy na swoim poziomie, popełniłyśmy bardzo dużo błędów, ale dopisało nam szczęście i zwyciężyłyśmy - trafnie podsumowała kapitan Gumus Esra. - Jestem zasmucony faktem, że tylko dwie moje podopieczne zagrały na swoim poziomie - podkreślił Marco Motta.
Tajlandia - Turcja 1:3 (22:25, 21:25, 25:20, 24:26)
Tajlandia: T.Pleumjit, S.Onuma, A.Wilavan, H.Amporn, T.Nootsara, K.Malika, B. Wanna (libero) oraz P.Piyanut (libero), C.Tapaphaipun, G.Pornpun, K.Sontaya.
Turcja: Toksoy, Sonsirma, Aydemir, Ozsoy, Dundar, Darnel, Kuzubasioglu (libero) oraz Guresen (libero), Gumus, Cansu.
Final Six WGP: Waleczne Tajki, szczęśliwe Turczynki
Turczynki nie zagrały bardzo dobrze, ale udało im się pokonać rywalki bez straty punktu. Jednak niewiele zabrakło, a Tajki doprowadziłyby do tie-breaka.