Wracam do gry! - rozmowa z Julią Szeluchiną, byłą zawodniczką Pałacu Bydgoszcz

Poprzedni sezon Julia Szeluchina miała zmarnowany przez kontuzję, jakiej nabawiła się na samym jego początku. Siatkarka zapewnia na naszych łamach, że wszystko jest już w porządku.

Paweł Sala: Poprzedni sezon był dla ciebie pechowy. Już na samym jego początku doznałaś groźnie wyglądającej kontuzji, która wykluczyła cię z gry na dłużej.

Julia Szeluchina: Rzeczywiście. Kontuzja była dla mnie trudnym przeżyciem. W mojej karierze sportowej nie miałam wcześniej takiego urazu, który wyłączył by mnie z gry na tak długo.

Gdy doznałaś urazu w starciu z Organiką Łódź już wtedy pojawiły się obawy, że ta kontuzja grozi wykluczeniem cię z całego sezonu?
- Po pierwszej wizycie u lekarza uraz wydawał się niegroźny, jednak okazało się inaczej. Rehabilitacja trwała ponad cztery miesiące.

Jak w tej chwili wygląda twoja sytuacja zdrowotna?

- W tej chwili jest już wszystko w porządku.

Kontuzja przydarzyła się tobie w starciu z łódzkim klubem, w którym spędziłaś ładnych parę lat.

- Chodzi Panu o to, czy ten mecz miał dla mnie szczególne znaczenie? Zdecydowanie tak, jednak to że dostałam kontuzji akurat w tym meczu to tylko czysty przypadek.

Jesteś doświadczoną zawodniczką. Większość kariery zawodowej związałaś z polską ligą. Dlaczego?

- Odpowiada mi poziom polskiej ligi, moją pracę doceniają trenerzy, moja gra podoba się kibicom. Nie było powodów, aby coś zmieniać.

Byłaś mistrzynią Ukrainy, trzykrotnie wicemistrzynią Polski. Brakuje tylko złota w PlusLidze...

- Tak, już kilka razy byłam bardzo blisko tego złotego medalu w polskiej lidze, i tak jak każdy sportowiec chciałabym mieć ten złoty medal w swojej kolekcji.

Trener Jerzy Matlak widział cię nawet w kadrze reprezentacji Polski na mistrzostwa świata w Japonii. Ostatecznie na nie nie pojechałaś. Zawiodły procedury urzędnicze związane z przyznaniem obywatelstwa?

- W sprawie mojego obywatelstwa zaangażowało się wielu wpływowych ludzi, w tym trener reprezentacji Jerzy Matlak. Jednak są pewne procedury, których nie można przyspieszyć.

Z przejściem do Bydgoszczy wiązałaś duże nadzieje?

- Nadzieje raczej nie. Byłam ciekawa co potrafi ten młody zespół. Byłam pozytywnie zaskoczona podejściem do pracy na treningach i postawą w meczach młodych dziewczyn, które robią pierwsze kroki w zawodowym sporcie.

Teraz ponownie zmienisz otoczenie. Wreszcie uda się sięgnąć po mistrzostwo kraju?

- To będzie nowy klub, nowe wyzwania. Osobiście zawsze gram o jak najlepszy wynik. Zobaczymy jak będzie.

W przyszłym sezonie zatem zobaczymy cię w jakich barwach?

- Z Bydgoszczy odchodzę na sto procent. Najprawdopodobniej zagram w Atomie Treflu u trenera Jerzego Matlaka. 

Polska liga twoim zdaniem nie odstaje siatkarsko od najlepszych lig świata, jak włoska czy turecka?

- O poziomie i sile ligi świadczy ilość grających zawodniczek światowego formatu. Polskie kluby na razie nie mogą rywalizować finansowo z najbogatszymi klubami Rosji, Turcji, czy Azerbejdżanu, które mogą sobie pozwolić na taką ilość gwiazd jaka u nich występuje.

Komentarze (4)
avatar
qasta
12.07.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Tyle gadania o urazie (3 pytania , 3 odpowiedzi) a ani słowa o tym , co to była za "groźna kontuzja".
I pełno waty , np. "Osobiście zawsze gram o jak najlepszy wynik"
A niby o jaki ? N
Czytaj całość
avatar
m-99
30.06.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
popieram...zawodniczka powinna zostać do końca kariery w bydgoszczy w podziękowaniu za rehabilitację 
quazi3
30.06.2012
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Zgadzam się. Kasa, kasa, kasa. Aha, no i kasa. 
avatar
raffaele
29.06.2012
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Szlak mnie trafia gdy czytam jak to zawodniczka, która przez cały pobyt w Bydgoszczy zagrała raptem trzy mecze a teraz po dojściu do zdrowia olewa klub i zaczyna karierę w Atomie. Widać Pałac B Czytaj całość