Państwo Fidela, mimo że położone w pięknym miejscu, nie jest rajem na ziemi. Część Kubańczyków w poszukiwaniu normalności i dobrobytu opuszcza swój kraj. Nie inaczej jest w wypadku siatkarek i siatkarzy, którzy już wielokrotnie decydowali się na ten ruch. - Powodem ucieczek w dużej mierze nie jest sport, ale ekonomia - stwierdził wywiadzie dla sport-express.ru nowy szef kubańskiej federacji Eugenio Jorge Lafitte. - Kubańskie przepisy stanowią, że wraz z ucieczką traci się prawo gry w reprezentacji i prawo powrotu do kraju - dodał. Skutki takich decyzji są brzemienne. Boleśnie przekonała się o tym podczas igrzysk olimpijskich w Pekinie Taismary Aguero. Atakująca, wtedy już reprezentantka Włoch, miała ogromne problemy, aby dostać się na Kubę, gdzie przebywała jej ciężko chora matka. Zawodniczka latała z Chin na Kubę dwa razy zanim przyznano jej wizę. W międzyczasie jej matka zmarła.
Trudno się dziwić, że Kubańczyków ciągnie do wolności. Gra w Europie to dla nich szansa na rozwój i godziwy zarobek. Na opuszczeniu kraju cierpią jednak drużyny narodowe. Wie o tym Eugenio Jorge Lafitte, który jako trener reprezentacji siatkarek (wywalczył z nimi złoto olimpijskie), musiał się zmagać z ucieczkami. - To bolało. Zawsze znajdywałem powody takich działań. To pieniądze. Nie mogę jednak zrozumieć, dlaczego w imię pieniędzy zdradza się swój kraj. Czy wciąż pozostaje się Kubańczykiem, gdy mieszka się w miejscu, gdzie przez sześć miesięcy pada śnieg i jest zimno? - zastanawiał się były wybitny szkoleniowiec.
Przewodniczący siatkarskiego związku daje jednak iskierkę nadziei, że sytuacja zawodniczek i zawodników, którzy chcą grać poza Kubą, zostanie w ludzki sposób uregulowana. Lafitte zdecydował się na odważną, jak na standardy kubańskie, deklarację. - Chcę przywrócić praktykę zawierania umów, na podstawie których federacja pozwalałaby sportowcom opuszczać kraj - powiedział na łamach sport-express.ru.