Mateusz Minda: Jak oceni pan udział Indykpolu AZS Olsztyn w Memoriale Józefa Gajewskiego? Porażki z Lotosem Gdańsk i pierwszoligowcem Pekpolem Ostrołęką powinny zaniepokoić sympatyków olsztyńskiej drużyny?
Mariusz Szyszko: Czwarte, ostatnie miejsce chluby nie przynosi. Natomiast trener Panas przed turniejem informował, że traktuje te potyczki szkoleniowo i tak, jak obiecał, dał pograć wszystkim zawodnikom. W sobotę zobaczyliśmy drużynę m.in. z Metodim Ananiewem czy Dawidem Gunią. Z kolei w niedzielę wystąpili gracze jeszcze młodsi: Jakub Urbanowicz i Bartosz Mariański. Na pewno po porażce z pierwszoligową drużyną powodów do radości nie ma. Trzeba jednak wyciągnąć wnioski.
Turniej pokazał, że przed drużyną jeszcze sporo pracy. Zgodzi się pan z tym stwierdzeniem?
- Tak. Dużo pracy, bo są to młodzi zawodnicy. W tych spotkaniach widać było obciążenia treningowe. Siatkarze ciężko przepracowali ostatni miesiąc. Jestem przekonany, że to nie był szczyt możliwości naszego zespołu.
Czy w trakcie przygotowań do sezonu zespół trapią jakieś problemy?
- Dość znaczącym problem jest brak rozgrywającego Guillermo Hernana, który do 17 września przebywa z reprezentacją Hiszpanii. Poza tym, na krótko z przygotowań wyłączony był Piotr Hain. Na razie odpukać w niemalowane drewno ze zdrowiem graczy nie jest źle. Do dyspozycji dochodzą Metodi Ananiew i Piotr Łukasik. Mam nadzieję, że limit pecha wyczerpaliśmy w poprzednim sezonie.
W jakich turniejach i meczach wystąpi zespół Indykpolu AZS Olsztyn przed rozpoczęciem PlusLigi?
- Przed nami dużo grania. W najbliższy weekend zagramy z Politechniką Warszawską, będą także mecze z zespołem z Bełchatowa i Radomia. Ponadto weźmiemy udział w turnieju w Wyszkowie w dniach 14-15 września. Wystąpimy także podczas Memoriału Zdzisława Ambroziaka. Szykuje się intensywny miesiąc meczów towarzyskich.
Słów kilka o transferach. Czy pozyskany Brazylijczyk był ostatnim siatkarzem, który dołączył do drużyny?
- Potrzebowaliśmy przyjmującego i na chwilę obecną jest to ostatni pozyskany przez klub zawodnik.
Jak oceni pan przydatność tego siatkarza do drużyny?
- Brazylijczyk jest młodym siatkarzem. Dobrze wyszkolonym technicznie. Grał w reprezentacjach młodzieżowych swojego kraju. W tych pierwszych spotkaniach nie pokazał pełni swoich możliwości. Stopniowo musi przyzwyczajać się do gry w naszej lidze. Jedynym problemem jest bariera językowa. Rafael słabo porozumiewa się w języku angielskim, my natomiast nie mówimy po portugalsku. Dlatego będziemy musieli zająć się organizacją lekcji języka angielskiego i polskiego.
W Olsztynie występować będzie Norweg Jonas Kvalen. W mediach sporo mówiło się o tym transferze: młody, zdolny, ale nie Polak. Czy nie lepiej byłoby zatrudnić polskiego rozgrywającego?
- Jakby taki był, to pewnie tak by się stało. Do Olsztyna zaprosiliśmy czterech rozgrywających młodego pokolenia. Po treningach decyzja była taka, że żadnego z nich nie zatrzymamy w naszym klubie.
Prawdziwym hitem transferowym okazało się jednak ściągnięcie trenera Panasa. Dlaczego zdecydowaliście się na angaż właśnie tego szkoleniowca?
- Najzwyczajniej w świecie chcieliśmy trenera Panasa. Radosław Panas pokazał, że potrafi pracować z młodymi ludźmi, a tacy są właśnie w naszym klubie. Wykazał się dużymi umiejętnościami, które mogliśmy okazję oglądać, gdy prowadził w poprzednim sezonie ekipę Politechniki Warszawskiej. Trener Panas to była nasza pierwsza opcja.
Jakie oczekiwania stawia pan drużynie?
- Na pewno chcielibyśmy zająć lepsze miejsce niż w poprzednim sezonie (dziesiąte miejsce - przyp. red.). Mam nadzieję zobaczyć w Olsztynie zespół walczący i wierzący w swoje umiejętności. Nie mamy wielkich nazwisk, ale wszystko zweryfikuje boisko. Udało nam się stworzyć ciekawą grupę, młodych i dobrze trenujących ludzi, walczących ambitnie o każdą piłkę.
Czego życzyć panu i drużynie przed rozpoczęciem nowego sezonu?
- Zdrowia, zdrowia i jeszcze raz zdrowia!