Mateusz Kędzierski: Na początek zapytam jak się czujesz w Rzeszowie?
Zbigniew Bartman: Czuję się bardzo dobrze. Szczerze powiedziawszy, wszystko mi tutaj pasuje. Klub jest bardzo dobrze zorganizowany. Ja myślę, że jest to najlepiej zorganizowany klub, w jakim miałem przyjemność grania, dlatego tym bardziej się cieszę, że tutaj trafiłem. I co mogę więcej powiedzieć? W Rzeszowie bardzo dobrze się oddycha.
W poprzednim wywiadzie, którego udzieliłeś naszemu portalowi przyznałeś, że nie miałeś jeszcze okazji do pełnego poznania Rzeszowa. W stolicy Podkarpacia jesteś już od kilku tygodni, więc teraz pewnie już możesz ocenić Rzeszów jako miasto.
- Po mieście zdążyłem już się przejść parokrotnie. Jest ładnie zachowany ryneczek, który bardzo mi się podoba. Kilka razy mieliśmy nawet okazje wyjść tam na kolację, dlatego bardzo się cieszę, że mieszkam niedaleko rynku. Poza tym, mam wszystko, czego mi potrzeba. Wszystko jest blisko, nie muszę tracić czasu na dojazdy, tak jak to miało miejsce w Jastrzębiu.
Zakończył się III Memoriał Jana Strzelczyka, w którym miałeś okazję do gry. Turniej turniejem, ale tutaj chodziło przede wszystkim o dobry trening przed startem rozgrywek ligowych.
- Zdecydowanie tak. To był turniej szkoleniowy. Fajnie, że organizatorom udało się sprowadzić tak silne zespoły (Fenerbahce Stambuł, Generali Haching, Jastrzębski Węgiel - dop. red.), bo na pewno granie z dobrymi pomaga się rozwijać i podnosić swój poziom. Dodatkowym smaczkiem jest to, że udało nam się ten turniej wygrać. Teraz mam nadzieję, że w dobrych nastrojach przystąpimy do rozgrywek ligowych.
Miałem wrażenie, że rozkręcałeś się z biegiem turnieju, a swoje możliwości w pełni pokazałeś w ostatnim meczu, w którym zmierzyliście się z Fenerbahce Stambuł.
- I tak, i nie. Ja do końca nie mam takiego wrażenia. Bardzo sennie zacząłem to spotkanie, co było widać szczególnie w drugim secie, ale cieszę się, że udało mi się odnaleźć swój rytm, wrócić do gry i w tym trzecim secie zaprezentować się już na przyzwoitym poziomie.
Ostatnio miałem przyjemność rozmawiać z Jochenem Schopsem. Powiedział mi, że razem spróbujecie zastąpić Georga Grozera, który zaliczył w Resovii znakomitą końcówkę ubiegłego sezonu.
- Jest nas dwóch, więc myślę, że damy radę. Podzielimy się obowiązkami, kibice będą zadowoleni z naszej gry i powtórzymy sukces z zeszłego roku.
Z pewnością Grozera nie będzie łatwo zastąpić. Czy w związku z tym odczuwasz jakąkolwiek presję ze strony kibiców?
- Raczej nie. Bardzo miło mnie przywitali. Nie tylko tutaj w hali, ale również na mieście zdarza się, że kibice zagadują do mnie i to jest bardzo miłe.
Otóż to. Można zaobserwować, że przed meczami, po meczach, praktycznie w każdej chwili otaczany jesteś przez kibiców, a zwłaszcza fanki.
- Ja myślę, że tutaj jest tak, jak z jakąś nowością. Jest nowy zawodnik w klubie, to na początku wszyscy chcą bliżej niego być i trochę go poznać. Później przejdzie to do codzienności i to się skończy. Dlatego nie przywiązywałbym dużej wagi do tej kwestii. Tak jak mówię, na pewno fajnie jest tutaj być w Rzeszowie.
Przed rzeszowską ekipą walka o Superpuchar Polski. Już w najbliższą sobotę w Częstochowie zmierzycie się ze Skrą Bełchatów.
- Z pewnością będziemy chcieli zagrać najlepiej, jak tylko potrafimy. Czy zdołamy wygrać? To się okaże w sobotę. Na pewno dołożymy wszelkich starań, aby to trofeum przywieźć do Rzeszowa.
A co do zbliżającego się sezonu, kto według ciebie będzie najgroźniejszym rywalem Resovii w walce o tytuł?
- Myślę, że czołowa czwórka, która nie zmienia się od paru sezonów. Dodatkowo wszystkie te zespoły się wzmocniły i będą prezentować wysoki poziom. Pretendenci do tytułu oprócz nas to ZAKSA, Jastrzębie i Skra Bełchatów. Myślę, że to właśnie te drużyny będą bić się o medale.
Na koniec zapytam o doping rzeszowskich kibiców, który był głośny już podczas Memoriału Strzelczyka. Z pewnością podczas meczów ligowych będzie on jeszcze bardziej zagorzały. Tak ogromne wsparcie ze strony fanów na trybunach na pewno cieszy.
- Zdecydowanie tak. Jest to nasz siódmy zawodnik, który będzie pomagał wielokrotnie. Jestem o tym przekonany.