Mały rewanż za zeszły sezon - relacja ze spotkania Asseco Resovia Rzeszów - PGE Skra Bełchatów

W meczu o Superpuchar Polski zwyciężyła PGE Skra Bełchatów, która w nowej hali w Częstochowie pokonała Resovię 3:0. Spotkanie było mało wyrównane i nie dostarczyło zbyt wielu emocji.

Maciej Szeniawski
Maciej Szeniawski

Spotkanie o Superpuchar lepiej rozpoczęli Rzeszowianie, którzy szybko objęli kilkupunktowe prowadzenie (8:5). Zbudowali taką przewagę dzięki błędom atakującego Skry Aleksandara Atanasijevica, który trzykrotnie, w krótkim odstępie czasu, pomylił się w ataku. Po pierwszej przerwie technicznej sytuacja na boisku zmieniła się jednak diametralnie. Przestał funkcjonować lewy atak Resovii, co bełchatowianie bardzo szybko wykorzystali i odskoczyli na parę oczek. W Skrze nieźle radził sobie Mariusz Wlazły, który przed sezonem został przestawiony na pozycję przyjmującego. Za sprawą jego udanych ataków, podopieczni Jacka Nawrockiego prowadzili już 20:14. Trener rzeszowian, Andrzej Kowal, starał się zmienić coś w grze swojego zespołu i przeprowadził kilka zmian, lecz nie przyniosły one oczekiwanego rezultatu. Mistrzowie Polski przegrali premierową partię i musieli zacząć gonić wynik.

Resovia, zamiast ruszyć do boju od początku drugiej partii, nadal nie mogła poradzić sobie ze skończeniem pierwszej akcji. Bełchatowianie skrzętnie to wykorzystywali i jednym razem blokując, drugim zaś wyprowadzając skuteczne kontrataki, zdobywali kolejne punkty. Na całe szczęście dla atrakcyjności widowiska, rzeszowianie błyskawicznie odrobili straty i powrócili do gry. Swoją ekipę do walki poderwał Olieg Achrem, który po nieudanym początku, w końcu zaczął regularnie punktować. Trzeba jednak przyznać, że na dłuższą metę Skra była dla rywala ciężka do ugryzienia, a to ze względu na trzy aspekty: koncertowo poczynającego sobie w ataku Wlazłego, świetnie prowadzącego grę Pawła Woickiego oraz bardzo dobrze funkcjonujący blok. Kiedy już po raz kolejny w tym secie pomylił się Zbigniew Bartman, bełchatowianie prowadzili 18:16. Resovię, podobnie jak w premierowej partii, pogrążała dodatkowo cała masa popsutych zagrywek. Głównie dlatego, podopieczni trenera Kowala, choć w końcówce zdobyli się jeszcze na chwilowy zryw, to przegrywali w całym meczu już 0:2.

Trzecia odsłona rozpoczęła się podobnie, jak poprzednia. Skra nadal górowała nad rywalem i szybko odjechała na 5:1. Bełchatowianie wyraźnie mieli lepszy pomysł na grę i byli przez to mniej czytelni, niż Resovia. Mimo słabego początku mecz, nieźle poczynał sobie Atanasijević, któremu Woicki posyłał całkiem sporo piłek. Obok Wlazłego, młody Serb był najlepiej punktującym zawodnikiem swojego zespołu. Po jego kolejnym udanym ataku, na pierwszej przerwie technicznej było 8:5 dla Skry, a chwilę później - 12:6. Rzeszowianie byli tego dnia wyraźnie słabo dysponowani, przez co mylili się nawet w najprostszych sytuacjach. W wyniku tego nie mogli nawiązać z rywalem równorzędnej walki. Skra zaś ciągle grała swoje i pewnie zmierzała do końcowego tryumfu. Po efektownym ataku Wlazłego, bełchatowianie zdobyli 25 punkt w tym secie i w meczu o Superpuchar Polski wygrali 3:0.

Asseco Resovia Rzeszów  - PGE Skra Bełchatów 0:3 (21:25, 23:25, 18:25)

Resovia: Lotman, Tichacek, Kosok, Buszek, Bartman, Perłowski, Ignaczak (libero) oraz Achrem, Dobrowolski, Schoeps, Grzyb, Perłowski, Kovacević

Skra: Wlazły, Pliński, Kłos, Woicki, Winiarski, Atanasijević, Zatorski (libero) oraz Vincić, Kooistra, Bąkiewicz

MVP: Mariusz Wlazły (Skra)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×