Marek Knopik: Jak się czujesz na kilka dni przed pierwszym meczem nowego sezonu?
Michał Łasko: Czuję się bardzo dobrze i szczerze mówiąc chciałbym już grać o punkty. Nieczęsto się zdarza taka długa przerwa pomiędzy poważnym graniem. Olimpiada skończyła się już dosyć dawno, a my mieliśmy sporo czasu na regenerację sił. Taki czas jest nam bardzo potrzebny, bo reprezentowanie barw narodowych to oczywiście zaszczyt i duże wyzwanie, ale również ogromny wysiłek. Jednak jak wcześniej wspomniałem, chcę już walczyć o nowe cele. Podobnie chyba myślą partnerzy z zespołu.
Wasz rozgrywający, Simon Tischer, ma problemy zdrowotne. To kłopot nie tylko jego, ale chyba całej drużyny?
- Tak, ale mamy w zespole dwóch rozgrywających. Tiago Violas czuje się znakomicie. Pozycja rozgrywającego jest dla drużyny kluczowa, lecz Tiago to nie jest jakiś przypadkowy chłopaczek. To reprezentant kraju i dodać należy, że występuje w pierwszej szóstce kadry Portugalii. Pokazał w poprzednim sezonie oraz podczas przygotowań do zbliżających się rozgrywek, że potrafi się wywiązać ze swoich obowiązków bardzo dobrze.
Zgranie będzie waszym problemem, kiedy niemiecki rozgrywający wyleczy kontuzję?
- Zawsze gra z nowym rozgrywającym, a takim jest Simon, wymaga czasu, by dobrze się rozumieć na parkiecie. Kiedy jednak wróci do pełni zdrowia, będzie to nasz dodatkowy atut, bo da nam więcej możliwości i opcji podczas rywalizacji. To będzie kolejny plus dla naszej drużyny.
Jak oceniłbyś zmiany personalne, jakie zaszły w ekipie z Jastrzębia?
- Uważam, że jesteśmy zespołem silniejszym, niż byliśmy w poprzednich rozgrywkach. Nie chodzi tutaj nawet o zmiany czysto personalne, lecz o zachowanie znaczącej części składu, który reprezentował Jastrzębski Węgiel w minionym sezonie. Również sztab szkoleniowy został ten sam. Kiedy tutaj przyszedłem przed rokiem, praktycznie powstała całkowicie nowa drużyna. Sporo czasu i energii zostało zużyte na wzajemne poznanie siebie, ligi, klubu. Dla większości z nas było to zupełnie nowe doświadczenie. Teraz jesteśmy w znacznie lepszej sytuacji.
Przyjechałeś do Polski, by pomóc Jastrzębskiemu Węglowi zdetronizować Skrę. Tymczasem uczyniła to Resovia. Jakie więc plany na zbliżający się sezon?
- Nam się nie udało pokonać Skry, na szczęście uczyniła to Resovia. Mówię na szczęście, bo to pokazuje, że można z nimi wygrać i nikt nie jest niepokonany. W sporcie raz się wygrywa, raz przegrywa. My znowu w najbliższych rozgrywkach spróbujemy powalczyć o złoto, ale są jeszcze trzy inne drużyny, które myślą podobnie. Wygra ten, kto będzie w lepszej formie w najważniejszych momentach ligi i najlepiej przepracuje cały okres.
Twoja dziewczyna znalazła zatrudnienie w Polsce. Czy to ważne dla sportowca, mieć kogoś bliskiego obok siebie?
- Oczywiście, bardzo ważne. Milena od dwóch lat jest dla mnie bardzo ważną osobą, a ja od dwóch sezonów prezentuję znacznie wyższy poziom gry, niż w przeszłości. Życie prywatne ma duży wpływ na postawę na boisku. Daje siłę i wewnętrzny spokój, że wszystko w moim życiu jest na swoim miejscu. Życie zawodowe, w moim przypadku gra w siatkówkę, jest bardzo ważne, ale życie prywatne jest równie istotne.
Czy to oznacza, że zobaczymy cię w najbliższych rozgrywkach w jeszcze lepszej dyspozycji?
- Mam taką nadzieję, aczkolwiek zobaczymy jak będzie. Możliwość stałego pobytu Mileny w Polsce miała duży wpływ na przedłużenie mojej umowy z Jastrzębskim Węglem. Rok jakoś można wytrzymać, ale jeśli miałoby to być kolejnych kilka lat, to z pewnością pojawiłby się stres. Dzieliło nas 1500 kilometrów i było to bardzo męczące. Dobrze więc się stało, jak się stało i chociaż robiłem to już wielokrotnie, chciałbym jeszcze raz podziękować wszystkim, którzy się przyczynili do tego, że gramy tak blisko siebie. Dla mnie to idealne rozwiązanie.
To teraz ewentualne kilka dni wolnego w trakcie sezonu będziesz mógł poświęcić na prawdziwy wypoczynek, a nie na męczące podróże.
- Oczywiście. Ogromnym bonusem jest fakt, iż Milena zagra w zespole z Dąbrowy Górniczej. To bardzo blisko Jastrzębia, co umożliwiło nam wspólne zamieszkanie w Katowicach. Przez to będą mógł prowadzić życie bardziej relaksowo i rodzinnie.
Na zakończenie chciałbym jeszcze zapytać o przedsezonową prezentację Jastrzębskiego Węgla. Po tej sprzed roku mówiłeś, że czegoś takiego jeszcze nie doświadczyłeś. Jak ocenisz tegoroczną?
- Uważam, że tegoroczna była równie zaskakująca, jak ta poprzednia. Miała jednak inny profil, inną scenerię. Osobiście bardzo mi się to podoba. Widać, że klub z Jastrzębia nie myśli tylko i wyłącznie o tym, co dzieję się na parkiecie, lecz także o całej otoczce wokół sportowej rywalizacji. Kilkanaście lat temu kibice mieli jedną, może dwie możliwości do wyboru. W czasach obecnych alternatywa jest o wiele większa i bywa, że sama dobra gra nie wystarczy, by przyciągnąć fanów na siatkarskie widowisko. Władze Jastrzębskiego Węgla to zrozumiały i to jest dobra droga to prezentowania jeszcze wyższego poziomu sportowego. Takich klubów nie ma jednak za wiele. Nadszedł czas, by cała Europa się tego nauczyła. Amerykanie już dawno zrozumieli, że oprócz rywalizacji, musi też być stworzony show, a nie ma to jak uczyć się od najlepszych.