Zrobiłyśmy krok do przodu - rozmowa z Aleksandrą Sikorską, nową środkową Budowlanych Łódź

Była siatkarka Sparty Warszawa stawia pierwsze kroki na parkietach Orlen Ligi. W meczu z Impelem w bloku zagrała jednak niczym profesor. Czy młoda zawodniczka zadowolona jest ze swojej postawy?

Marcin Olczyk: Mecz z Impelem przegrałyście dopiero po tie-breaku. Czego zabrakło do zwycięstwa?

Aleksandra Sikorska: Niestety nasz zespół wciąż zawodzi w końcówkach. W tych najważniejszych momentach nie umiemy zachować zimnej krwi i gramy zbyt chaotycznie. Mamy dużo piłek, które możemy wygrać i które powinny dać nam zwycięstwo, a mimo to ciągle brakuje nam tej przysłowiowej kropki nad "i". Bardzo żałujemy że mecz z Impelem tak się skończył, bo mogłyśmy go wygrać nawet 3:0. Pierwszy set podciął nam jednak skrzydła. Gdyby nie ta wpadka i roztrwonienie olbrzymiej przewagi, później byłoby na pewno łatwiej.

Czy pierwszy punkt w sezonie mimo wszystko może cieszyć?


- Jest to jakiś krok do przodu. Mamy nadzieję, że z każdym meczem wiara zespołu w to, że możemy wygrywać, będzie rosła. Nasza gra momentami wygląda już naprawdę bardzo dobrze. Zaczynamy grać razem i cieszyć się każdą akcją, która nam wyjdzie. To jest na pewno spory pozytyw.

Budowlani świetnie prezentują się w tym sezonie w grze blokiem. Było to widać zwłaszcza w meczu z zespołem z Wrocławia. Czy na treningach poświęcacie więcej czasu na ten element?


- Tak. Staramy się jak najlepiej wywiązywać z tego elementu, zwłaszcza poprzez umiejętne czytanie gry kolejnych przeciwników. Próbujemy na podstawie statystyk zapamiętywać, w których ustawieniach zawodniczki lubią wybierać dane zagrania i potem korzystamy z tego na boisku.

Czy to właśnie blok może być waszą najmocniejszą stroną w nowym sezonie?


- Oczywiście. Mamy nadzieję, że będziemy na siatce umiejętnie przeszkadzać rywalkom. Postaramy się, żeby dzięki temu rósł potencjał całej naszej drużyny.

Pani w spotkaniu z Impelem zagrała bardzo dobrze, notując aż 8 punktowych bloków. Czy jest pani zadowolona ze swojej dyspozycji w tym meczu?


- Zadowolenie na pewno jest, bo to są dopiero moje pierwsze kroki w najwyższej klasie rozgrywkowej. Cieszę się, że razem z tym meczem nastąpił jakiś przełom, który pomoże mi w dalszej grze.

Z powodu kontuzji Dominiki Golec szybko i dość nieoczekiwanie znalazła się pani w pierwszym składzie. Jak sobie pani z tym radzi?


- Jest trudno. Wiadomo, że Dominika jest podstawową zawodniczką. Drużynie bardzo potrzebne jest jej doświadczenie. Niemożliwym jest zdobyć w ciągu jednego tygodnia tyle doświadczenia ile ona uzbierała przez wszystkie lata gry. Pewnie nieraz przytrafiać mi się będą proste błędy, które być może zaważą na wyniku, ale dziewczyny są bardzo tolerancyjne, ufają mi i pocieszają, jeśli coś mi się nie uda. Bardzo mi to pomaga. Dlatego staram się po prostu zachowywać zimną krew i nie myśleć o tym co zrobiłam źle, tylko skupiać się na każdej następnej akcji, żeby było już tylko lepiej.

Może pani liczyć na wsparcie Sylwii Pyci, która w normalnej sytuacji kadrowej pozostaje jednak rywalką do miejsca w składzie?


- Sylwia to zawodniczka, która naprawdę bardzo mnie wspiera, nie tylko jako kapitan, ale również jako koleżanka. Jest świetna. Od niej można się uczyć gry w bloku, bo według mnie, ale pewnie i nie tylko, jest najlepszą blokującą w Polsce. Bardzo dobrze czuje i czyta grę. Pomaga mi, za co z tego miejsca chciałbym jej bardzo podziękować.

Jak się pani czuje występując na najwyższym poziomie ligowym? Przyszła pani do Budowlanych z I ligi i już na starcie musiała stawiać czoła ścisłej krajowej czołówce.


- Jeśli chodzi o porównanie Orlen Ligi do jej zaplecza to… nie ma w ogóle porównania (śmiech). Dystans jest ogromny, więc zmiana była dla mnie olbrzymia. Na szczęście dzięki dziewczynom, które są bardzo pomocne, z meczu na mecz czuję się coraz lepiej. Mamy fajną drużynę, w której panuje świetna atmosfera. Jeśli przełoży się to na grę, powinnyśmy być bardzo mocne. Potrzebujemy po prostu więcej zgrania i może być naprawdę dobrze.

Następny mecz gracie u siebie z PTPS Piła. Będzie pierwsza wygrana?


- Wychodzimy na boisko tylko po zwycięstwo.

Jak radzi sobie pani w Łodzi? Do rodzinnej Warszawy nie jest daleko…


- Zgadza się. Rodzice mnie odwiedzają, ja też często bywam w domu, tak że nie zdążyłam się jeszcze stęsknić (śmiech).

Według Aleksandry Sikorskiej (czwarta od lewej w górnym rzędzie) atmosfera w drużynie Budowlanych jest rewelacyjna. Czy będzie to miało przełożenie na wyniki sportowe łodzianek?
Według Aleksandry Sikorskiej (czwarta od lewej w górnym rzędzie) atmosfera w drużynie Budowlanych jest rewelacyjna. Czy będzie to miało przełożenie na wyniki sportowe łodzianek?
Komentarze (0)