Szybko i przyjemnie - relacja ze spotkania Asseco Resovia - Remat Zalau

Środowa potyczka Asseco Resovii z Rematem Zalau nie była pasjonującym widowiskiem. Miejscowi zwyciężyli pewnie 3:0, chociaż niestety dostosowali się poziomem do słabszego rywala.

Po zeszłotygodniowym wymęczonym zwycięstwie we Francji, dla Resovii przyszedł czas debiutu w Lidze Mistrzów przed własną publicznością. Borykający się z ogromnymi problemami kadrowymi Remat Zalau nie mógł być jednak równorzędnym rywalem dla mistrzów Polski.

Rzeszowska ekipa górowała nad zespołem z Rumunii we wszystkich setach. W pierwszej partii decydującą rolę odgrywały blok i zagrywka. To właśnie dzięki dobrej grze w tych elementach, Resovia szybko przełamała początkową wymianę punkt za punkt i ze stanu 7:5 zdobyła siedem oczek z rzędu. Popełniający seryjnie błędy podopieczni Mariusza Sordyla zdołali w tej odsłonie spotkania skonstruować zaledwie kilka dobrych akcji. W końcówce, głównie dzięki niefrasobliwości miejscowych, odrobili co prawda pięć punktów straty, ale i tak przegrali sromotnie, 17:25.

W drugim secie przewaga gospodarzy nie była już tak wyraźna, ale nadal to oni dyktowali warunki gry. Świetnie przyjmowali i do drugiej przerwy technicznej zbudowali sobie pięciopunktową przewagę, przez co mogli spokojnie kontrolować sytuację na boisku. Ta odsłona spotkania była jednak ciekawsza, momentami walka toczyła się punkt za punkt a żaden z zespołów nie zdobywał punktów seriami.

Podobnie jak w inauguracyjnym secie, Remat przebudził się w końcówce. Najpierw kilka razy udanie postawił blok (w którym brylował Mihai Maries), później zagrywką Oliega Achrem ustrzelił Robinson Dvoranen i zrobiło się naprawdę niebezpiecznie dla miejscowych, którzy przeważali tylko jednym punktem (23:22). Na szczęście dla rzeszowian, doświadczenie i zimna głowa okazały się bezcenne przy decydujących piłkach i ekipa Andrzej Kowala mogła cieszyć się z prowadzenia w meczu 2:0.

Trzecia partia mogła się podobać tylko na początku. Ekipa z Zalau, wyraźnie uskrzydlona dobrą postawą w poprzednim secie, poczynała sobie na boisku bardzo śmiało. Ale rzeszowianie także wzmocnili siłę ataku, a Jochen Schops i Nikola Kovacević posyłali na drugą stronę prawdziwe bomby. Z minuty na minutę przewaga miejscowych jednak rosła. Przy zagrywce Piotra Nowakowskiego Resovia zdobyła sześć oczek z rzędu, co ustawiło tego seta, jak i cały mecz.

Co prawda przyjezdni, podobnie jak w poprzednich partiach, zabrali się do pracy po drugiej przerwie technicznej, ale przewaga mistrzów Polski była na tyle wyraźna, że nic złego nie mogło się już im przydarzyć. Remat, do nieoczekiwanych czterech porażek w lidze, dołożył więc drugą z rzędu przegraną w Lidze Mistrzów.

Asseco Resovia Rzeszów - Remat Zalau 3:0 (25:17, 25:23, 25:21)

Resovia: Nowakowski, Kovacevic, Achrem, Kosok, Schops, Tichacek, Ignaczak (libero) oraz Buszek

Remat: Pascan, Stoian, Birau, Mihalcea, Dvoranen, De Almeda, Feher (libero) oraz Maries, Gheorghita, Tebies

Komentarze (11)
mcaga
1.11.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Swoją drogą dziwne, że skłąd tak bardzo się zmienił, a gra wygląda... dziwnie. Tak, jakby zebrała się grupa osób, z których większość widziałą się na oczy pierwszy raz. 
avatar
stary kibic
1.11.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Dobrze, że zagrali Schops i Kovacevic. Oni obydwaj potrzebują gry z Tichackiem. Kalendarz jest ciasny i długa, równorzędna "ławka" jest niezbędna, by nie powtórzyć przypadku ZAKSy z ubiegłego s Czytaj całość
avatar
rzeszowiak
1.11.2012
Zgłoś do moderacji
5
11
Odpowiedz
do Eroll: Czytaj całość
avatar
Eroll
31.10.2012
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
A co mnie obchodzi, jak Resovia traktowała ten mecz. Drużyna zagrała słabo i takie są fakty. 
welje
31.10.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
mecz MEGAnudny, ale czego się spodziewać po grze z tak przeciętną drużyną...