Rozegranie meczu w piątek (początek o godz. 17) spowodowane jest tym, iż w sobotę na parkiet hali Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji wybiegną koszykarze Rosy, aby zmierzyć się w kolejnym starciu ligowym. - Nie jest to ostatnia sytuacja. Podobna będzie miała miejsce jeszcze w grudniu - informuje Janusz Stańczuk, prezes RCS-u Czarnych.
Rywal z Poznania do tej pory nie radzi sobie najlepiej na zapleczu ekstraklasy. Z dorobkiem zaledwie dwóch punktów, wywalczonych w siedmiu kolejkach, okupuje ostatnie miejsce w tabeli. Nie należy zapominać jednak o tym, iż podczas turnieju barażowego w Kętach jako jedyny zdołał pokonać radomską ekipę, gdy ta miała zapewniony już awans.
Akademicy ostatecznie nie wywalczyli wejścia do pierwszej ligi w sportowej rywalizacji, ale losowanie w siedzibie Polskiego Związku Piłki Siatkowej okazało się dla nich bardzo szczęśliwe. Póki co, patrząc na wyniki osiągane przez podopiecznych Damiana Lisieckiego, wydaje się, że to rozwiązanie nie było zbyt trafne.
- Uczelniany klub dotychczas nie może pochwalić się zbyt imponującym dorobkiem, lecz w żaden sposób siatkarzy z Poznania nie można lekceważyć - zaznacza Stańczuk. Radomianie prawdopodobnie będą musieli poradzić sobie bez Janusza Gałązki, który w ostatnich dniach nabawił się urazu.
Pozostali siatkarze powinni być do dyspozycji Wojciecha Stępnia. Wprawdzie na pucharowe spotkanie do Tych szkoleniowiec zdecydował się zabrać zaledwie dziewięciu podopiecznych, ale ta decyzja była w dużej mierze podyktowana perspektywą piątkowego pojedynku ligowego.