- To wszystko, bo jestem jedynym obcokrajowcem a do tego nie mówię po polsku - śmieje się Fin w odpowiedzi na pytanie o to, dlaczego wyraźnie odstaje od drużyny. - Lubię taki styl, lubię trzymać się nieco na uboczu, koncentruję się wtedy lepiej na tym, co robię na boisku, ale nie jestem w żaden sposób odsunięty, tego nie mówię - komentuje swoją postawę przyjmujący Trefla, Matti Hietanen.
Nie wyszedł on w meczu z Asseco Resovią Rzeszów w podstawowej szóstce i jak mówi Fin, to nie jest wynik jakiegoś urazu. - Nie mogę opowiedzieć o przyczynach tej decyzji, bo to trener jest za to odpowiedzialny, ale jestem zdrowy. No i nie mam wpływu na niektóre decyzje - mówił nieco z żalem przyjmujący Lotos-u.
Cały czas jednakże Lotos Trefl Gdańsk boryka się z własnymi problemami, przez które przegrywają ważne końcówki. Co najgorsze powtarzają się one niemal w każdym meczu. Czy jest jakaś recepta na te problemy? - To prawda, powtarzają się takie głupie problemy, w pewnych, konkretnych sytuacjach i na domiar złego jeszcze w końcówkach. Czy wiem co z tym zrobić? Nie, bo już od razu gralibyśmy lepiej. Ale to są na pewno rzeczy, które musimy poprawiać i nad którymi musimy pracować na treningu, by w meczu już nie popełniać tego samego - tłumaczy Hietanen.
Błędy nie mogą pojawić się w takich ilościach w kolejnym spotkaniu Lotosu, który rozegrają z bełchatowską Skrą. - Musimy przede wszystkim skupić się nad tym, by poprawić te małe niuanse, problemy, żeby nie zdarzały się takie sytuacje jak w meczu z Resovią, kiedy przez głupie błędy tracimy seta i to trzeba zniwelować - zakończył Matti Hietanen.