Nie jesteśmy AZS-em sprzed lat - rozmowa z Markiem Kardosem, trenerem Wkręt-metu

Marek Kardos prowadzi drużynę Wkręt-metu AZS Częstochowa już trzeci sezon. Jak jednak przyznaje jeszcze nigdy nie pracował z tak młodą drużyną, a o czasach wielkich sukcesów na razie trzeba zapomnieć.

W tym artykule dowiesz się o:

Mariusz Rajek: AZS przegrał 10 z 11 dotychczasowych spotkań w PlusLidze. Trudno to w ogóle komentować, ale czy abstrahując od wyników, patrząc na samą grę, widać aby ten młody zespół się rozwijał i czynił postępy?

Marek Kardos: Da się to zauważyć na treningach, ale jak już wielokrotnie mówiłem mamy zespół taki, a nie inny. Oni trenują tylko w swoim wąskim gronie, cała kadra liczy zaledwie jedenastu zawodników. Czekamy aż wróci Dawid Murek, aby młodzi mieli kogo podpatrywać, poradzić się. Potrzebują takiego zawodnika, który na bieżąco będzie mógł im wskazywać błędy, mówić co można było zrobić inaczej, lepiej. Taki człowiek jest im potrzebny od zaraz. Oni w zdecydowanej większości nie mieli jeszcze do czynienia z PlusLigą, czy nawet z nawet z pierwszą ligą i tu jest największy problem, ja zdaję sobie z tego sprawę. Niestety pewnych rzeczy nie przeskoczymy, musimy cierpliwie czekać i dać im się rozwijać. Nikt od razu nie grał jak Wlazły czy Winiarski.

Dobra wiadomość jest taka, że Dawid Murek w meczu z Indykpolem Olsztyn pojawił się już w kwadracie dla rezerwowych. Kiedy możemy spodziewać się występu Dawida w meczu?

- Ze względu na wiek Dawida nie chcemy przyspieszać rehabilitacji. Chcemy, aby wrócił w takim stanie, który pozwoli mu grać już do końca sezonu. Kolano Dawida nie jest jeszcze w pełni przygotowane do gry. Najwcześniej za jakieś dwa tygodnie możemy spodziewać się pierwszych gier Dawida. Dla młodych zawodników jego powrót będzie miał wielkie znaczenie.

Patrząc na tabelę nie ma się chyba co oszukiwać: w play-offach w tym sezonie nie zagramy. Chyba, że ty, Marku uważasz inaczej?

- Uczciwie trzeba przyznać, że play-offy nam uciekają. Wprawdzie jest to dopiero połowa sezonu, ale trzeba byłoby wygrywać z zespołami, które są dużo wyżej notowane. Nie byłbym trenerem gdybym powiedział, że już odpuściliśmy walkę o ósemkę, ale też wiemy jaką siłę prezentują pozostałe drużyny w PlusLidze. Każdy chce zagrać w play-offach, a dla wszystkich miejsc nie będzie. Jako trener otrzymując ten skład nie wiedziałem tak naprawdę jakie są umiejętności tych siatkarzy.

Czy w tym sezonie Wkręt-met AZS może w ogóle stawiać sobie jakiś cel sportowy?

- Myślę, że w tym sezonie absolutnie nie możemy mówić o celu związanym z jakąś konkretną pozycją w tabeli. Ja już przed sezonem podkreślałem, że naszym celem w tym sezonie jest ogrywanie młodych zawodników i o żadnym innym celu sportowym nie możemy głośno mówić. Chciałbym, aby jak najszybciej moi zawodnicy dostosowali się do poziomu PlusLigi, na pewno postęp w ich grze jest widoczny. Planujemy wzmocnić tę drużynę przed kolejnym sezonem i dopiero wtedy będziemy mogli stawiać sobie jakieś konkretne cele. Trzeba przeczekać ten sezon i trzymać się obranego kierunku, czyli konsekwentnego stawiania na młodzież. AZS Olsztyn w poprzednim sezonie był w podobnej sytuacji do nas, oni również ogrywali swoją młodzież co skończyło się ostatnim miejscem w tabeli, ale już po roku widać jakieś efekty szkolenia. Liczę, że AZS Częstochowa będzie rozwijał się w jeszcze szybszym tempie.

Wspomniałeś o wzmocnieniach. Czy już teraz moglibyśmy powiedzieć o jakich zawodnikach lub przynajmniej na jakie pozycje rozmawiamy?

- Na razie jeszcze nie, wymaga to głębszej analizy. Jeśli jednak ten zespół ma grać lepiej i stawiać sobie ambitniejsze cele to te wzmocnienia na pewno będą. Taka jest wola działaczy i tu pragnę kibiców uspokoić.

Odejdźmy na chwilę od częstochowskiego podwórka. 16 grudnia w Częstochowie będzie odbywał się mecz pomiędzy Skrą Bełchatów a reprezentacją Polski, który toczył się będzie do pięciu wygranych setów. Ponoć władze PZPS rozważają wprowadzenie takiej reformy w szerszym wymiarze. Co sądzisz o całym tym pomyśle?

- Może to być ciekawy pomysł ze względu na telewizję, mecze mogą stać się jeszcze bardziej widowiskowe. Przy wyrównanych drużynach i grze w setach do 15-stu punktów niemalże każdy set może się decydować na styku. Obawiam się jednak, że drużyny mogłyby na treningach skupiać się tylko na zagrywce i przyjęciu przy takim graniu, ponieważ posłanie 3-4 asów praktycznie rozstrzygałoby seta. Słyszałem, że każdy z setów miałby nie trwać dłużej niż 12-15 minut, 15 minut to absolutne maksimum czasu trwania seta.

To sety mają być grane na czas?

- Nie wiem jak do końca pomysłodawcy takiego grania chcą to rozwiązać. Trzeba zobaczyć ten mecz za tydzień i będziemy nieco mądrzejsi, aczkolwiek inaczej się gra mecz towarzyski, a inaczej ligowy. Według mnie taka zmiana w lidze jest jednak nie do przyjęcia.

Powróćmy jeszcze do AZS-u. Do tej pory mimo porażek kibice was wspierali, jednak podczas meczu z AZS-em Olsztyn dali już wyraz swej dezaprobaty w pewnym momencie przestając dopingować, w niezbyt przychylnych słowach oceniając poczynania zarządu klubu. Mógłbyś się do tego jakoś odnieść?

- Jest to bardzo negatywnie odbierane ze względu na tych młodych chłopaków, bo oni na pewno chcą i o tym mogę kibiców zapewnić. Natomiast jeśli spojrzymy chłodno na skład, to my naprawdę na papierze mamy najsłabszą drużynę w lidze, do tego dochodzi kontuzja Dawida Murka, który jest naszym kluczowym zawodnikiem. Kibicom musi być trudno to zrozumieć, bo AZS zawsze należał do najlepszych zespołów polskiej ligi, nawet z małym budżetem walcząc o czołowe pozycje. W tym roku te realia niestety są inne i pewnych rzeczy nie da się przyspieszyć, proces szkolenia nie dzieje się z dnia na dzień. Oni potrzebują uznania za to co robią, część z nich pewnie już za rok będzie wartościowymi siatkarzami, u innych forma może przyjść za dwa lata, a u jeszcze innych może dopiero za pięć lat. Nie jesteśmy tym AZS-em sprzed dziesięciu lat, który ściągał najlepszych. Teraz oni przychodzą do Bełchatowa, Rzeszowa czy Jastrzębia, a do nas siatkarze przychodzą się uczyć. Często musimy zawodników uczyć elementarnych zasad technicznych czy taktycznych, a na to w PlusLidze czasem po prostu nie ma czasu.

Źródło artykułu: