Święta w AZS Częstochowa: Siatkoholik Marek Kardos

Potrawy rybne są nieodzownym elementem wigilijnej wieczerzy dla Marka Kardosa. Trener Wkręt-metu AZS Częstochowa od dłuższego czasu Święta Bożego Narodzenia spędza poza granicami swojego kraju.

Adrian Heluszka
Adrian Heluszka

Marek Kardos tegoroczny okres świąteczny spędzi w Częstochowie wraz z małżonką i swoimi pociechami. Słowacki trener nie zapomina jednak o siatkówce i - jak zapewnia - już w drugi dzień świąt w jego głowie przewijać się będą tematy związane z ukochaną dyscypliną. - Ja na świętach na Słowacji nie byłem chyba z siedemnaście lat. U nas w domu wygląda to tak, że 24 i 25 grudnia nie myśli się o siatkówce. Dzień później od samego rana siatkówka jest już głównym tematem. Moja żona jest przyzwyczajona do tego, że ma mnie na dwa dni, a później dopiero od maja. Piecze się w naszym domu ciastka, jest zabawa z dzieciakami i odwiedza nas rodzina. Obyczaje na Słowacji są podobnie do tych zastanych w Polsce. Akurat tak się składa, że teraz święta spędzę w Polsce. Od godziny 18.00 obdarowujemy się prezentami i wszystko jest robione pod kątem najmłodszych. Później oczywiście przychodzi czas na oglądanie filmów, które co roku emitowane są w święta. Jestem siatkoholikiem. Lubię odpocząć półtora dnia, a potem już dominuje w mojej głowie siatkówka - przyznaje Marek Kardos.

Spośród wszystkich wigilijnych potraw Kardos najchętniej pałaszuje potrawy rybne. Docenia również zasługi żony, która przygotowuje specjalne wypieki. - Najbardziej cieszę się na myśl o rybie. Uwielbiam ryby i nawet nie muszę jeść żadnych słodkości. Wystarczą mi dania rybne. To dla mnie podstawa. Potem oczywiście przyjdzie czas na słodycze. Moja żona uwielbia robić pierniki. Robi je z wielkim sercem i miłością dla mnie i całej rodziny. Przy kawie smakują wyśmienicie - zapewnia słowacki trener.
Marek Kardos nie wyobraża sobie wigilii bez dań rybnych Marek Kardos nie wyobraża sobie wigilii bez dań rybnych
Częstochowscy kibice za sprawą swoich pupili w minionym roku przeżywali sporą huśtawkę nastrojów. Począwszy jeszcze od zeszłego sezonu zwieńczonego zdobyciem Pucharu Challenge, kończąc na końcówce roku i paśmie porażek ekipy zbudowanej praktycznie od podstaw. Pod choinką Marek Kardos chciałby znaleźć przede wszystkim zdrowie dla swoich graczy. - Oczywiście, że zdrowie jest najważniejsze. Chciałbym żeby wszyscy zawodnicy byli zdrowi i cieszyli kibiców lepszą grą. Liczę na to, że fani będą cierpliwi względem tych młodych ludzi, którzy dostali szansę. Mam nadzieję, ze poprawimy swoją grę jak najszybciej. Jeśli tylko dołączy do nas Dawid, to nasza gra będzie zupełnie inaczej wyglądać. Z tym człowiekiem wszystko jest zupełnie inne. Wszystkim tym, którzy są dalej z nami życzyłbym cierpliwości do tych zawodników, dużo zdrowia i żebyśmy spotkali się w styczniu, kiedy będziemy już grać dużo lepiej, niż dotychczas - zaznacza.

Na 2013 rok Słowak ma już ściśle określone plany i cele. - Chcę dalej kontynuować swój projekt. Musimy wyprostować pewne rzeczy organizacyjne i dalej poszukiwać talentów. W dniach 27 grudnia - 4 stycznia przyjadą do nas kolejni młodzi ludzie na kilkudniowy camp. Będą oni brani pod uwagę na przyszłość. Chcemy iść takim torem, abyśmy za trzy lata znaleźli się na "pudle" - wspomina.

Na ostatnią noc 2012 roku Marek Kardos nie przewiduje szalonej i hucznej zabawy. - Nie mam szczególnych planów na Sylwestra. Po prostu przygotuję się na kolejny dzień, w którym mamy trening. Wypiję szampana, ucałuję moją małżonkę i będzie to w zasadzie normalny dzień dla mnie - puentuje szkoleniowiec częstochowskiego zespołu.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×