ZAKSA była faworytem sobotniej potyczki i z tej roli wywiązała się w stu procentach.Czarnym należy oddać to, że nawiązali walkę z liderem ekstraklasy, ale rywal kontrolował przebieg meczu i odniósł zasłużone zwycięstwo. - W pierwszych dwóch setach zagraliśmy fajnie, powalczyliśmy. W trzecim coś "zgasło", uszło z nas powietrze i szybko to się skończyło - przyznaje Wojciech Stępień.
Zdaniem szkoleniowca RCS-u, o porażce z faworyzowanym przeciwnikiem zadecydowały przede wszystkim dwa aspekty. - Taktyka rozegrania i przyjęcie, w tych dwóch elementach byliśmy gorsi - nie ukrywa. W niedzielę o godz. 18 dojdzie do rewanżu. Jak obiecuje szkoleniowiec: [i]- Postaramy się zaprezentować lepiej.
[/i]
Pierwsze starcie ćwierćfinałowe przyciągnęło do hali przy ulicy Narutowicza nadkomplet publiczności. Nie wszyscy chętni zdołali obejrzeć widowisko. Wielu już wcześniej zakupiło bilety, a kolejki do kas po ostatnie wejściówki były bardzo długie. Zdaniem opiekuna pierwszoligowego zespołu, tak duże zainteresowanie kibiców pokazuje dwie ważne sprawy. - Od wielu lat siatkówka była w Radomiu. Po ilości ludzi, jaka zasiadła na trybunach, a także jaka nie weszła na mecz, widać, że brakuje tej siatkówki na najwyższym poziomie. Brakuje również hali - podkreśla.
Sobotnie spotkanie zostało rozegrane piłkami firmy Mikasa. - Na pewno jest jakaś różnica, ale nie można zrzucać winy za porażkę na sprzęt - mówi Krzysztof Ferek, atakujący Czarnych. - Od początku tego tygodnia trenowaliśmy tymi piłkami. One są lżejsze i trochę inaczej latają, jakaś różnica jest, przede wszystkim w ich czuciu - dodaje.
Gospodarze nie mieli nic do stracenia. Starali się utrudnić przyjęcie rywalom. - Nie baliśmy się zaryzykować. Jeżeli jednak tak klasowy zespół jak ZAKSA przyjmuje wszystko w punkt, czy to naszą mocną zagrywkę z wyskoku, czy szybującą, a jeśli ryzykujemy i psujemy, to te punkty gdzieś uciekają - zauważa zawodnik.
Zdecydowanie lepiej w tym elemencie spisali się przyjezdni i to właśnie serwis Ferek wskazuje jako najmocniejszą broń kędzierzynian. - Michał Ruciak nie zagrywał może bardzo mocno, ale ta piłka ma dużą rotację i ciężko ją przyjąć - podaje przykład. - Zagrywka była kluczem, a ZAKSA bardzo dobrze przyjmowała, również broniła - kończy.