Mecz XVI kolejki PlusLigi pomiędzy ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle a Delectą Bydgoszcz niejednego kibica przysporzył o szybsze bicie serca. Po niezwykle zaciętej walce kędzierzynianie przegrali z bydgoskim klubem. W dzisiejszym spotkaniu Dominik Witczak był "uniwersalnym" zawodnikiem. Grał zarówno na środku jak i na ataku. - Nie do końca tak miało być. A tak poważnie to Łukasz Wiśniewski i Michał Ruciak mają problemy, dlatego trener ustawił taki układ, żeby się zmieścić w liczbie obcokrajowców na boisku a jednocześnie dać odpocząć tym kontuzjowanym. To jak widać nie poskutkowało, bo dzisiaj graliśmy słabo we wszystkich elementach, dlatego też potem wróciliśmy do normalnego układu. Potem zmiany wymuszone były złą grą, która nie układała się po naszej myśli. Szkoda, bo od początku Delecta narzuciła swój styl gry. Bardzo dobrze prezentowali się w obronie i skutecznie w ataku, mieli zdecydowanie więcej kontr i stąd taki wynik - skomentował po meczu kędzierzyński atakujący.
Zawodnik wytłumaczył również, dlaczego gra nie toczyła się po ich myśli. - Po prostu Delecta wykorzystała kontry, które miała. My mieliśmy piłki, które mogły doprowadzić do remisu lub dać nam prowadzenie. Niestety nie skończyliśmy ich. No cóż, taka jest siatkówka. Dzisiaj końcówki setów nie układały się po naszej myśli. Nie wykorzystywaliśmy tych momentów, w których Delecta była "do ugryzienia". Jeżeli z takim zespołem traci się kilka możliwości to nie należy się spodziewać tego, że oni sami oddadzą punkty. Wykorzystali swoje szanse i zasłużenie dzisiaj zwyciężyli - stwierdził.
W meczu nie zabrakło wielu dyskusyjnych akcji. Nie było jednak systemu challenge. Został on zastąpiony przez czterech sędziów liniowych. Zmiana ta Witczakowi nie przeszkadzała. - Jeśli mam obiektywnie ocenić mecz, to po obu stronach siatki było dużo błędów. Nie można powiedzieć, że przegraliśmy dzisiaj przez sędziów, bo zdarzały się błędy. Challenge zawsze rozwiewa wątpliwości, ale myślę, że nie trzeba nikogo ganić - powiedział.
Kędzierzynianie zdawali się być mocno rozkojarzeni. Niejednokrotnie dawali swoim rywalom prawie dziesięciokrotną przewagę punktową. Zbyt mocno skupili się na zbliżającym się meczu rewanżowym przeciwko belgijskiemu mistrzowi Noliko Maaseik. - Może i tak. Chcieliśmy się skupić na tym, żeby tą rudę spokojnie zakończyć na pierwszym miejscu. Ale jak mówię, nie weszliśmy w ten mecz tak jak powinniśmy, a do tego Delecta zagrała równo i nie dała nam takiego zaczepienia, żebyśmy mogli spróbować ich pokonać - skomentował. Jednocześnie kędzierzyński atakujący nie traci nadziei na ponowne prowadzenie w tabeli. - Jest jeszcze mecz Jastrzębie - Delecta. Będziemy kibicować Jastrzębiu i mam nadzieję, że wyjdziemy jeszcze na pierwsze miejsce po następnej kolejce - zakończył Witczak.