To nie zmniejsza mojej ambicji - rozmowa z Mariuszem Gacą, środkowym BBTS-u Bielsko-Biała

O braku pewności co do awansu do PlusLigi na drodze czysto sportowej, niepowodzeniu w Radomiu oraz celach BBTS-u na ten sezon z portalem SportoweFakty.pl rozmawia Mariusz Gaca, środkowy bielszczan.

Piotr Dobrowolski: Dlaczego przegraliście w Radomiu tak łatwo?

Mariusz Gaca: Trochę przespaliśmy ten mecz. Przez większą część pierwszego seta grało nam się naprawdę bardzo dobrze, jednak później coś się zacięło i w końcówce nie daliśmy rady. Gospodarze wykorzystali naszą niemoc i potem spotkanie ułożyło się całkowicie po ich myśli.

Spotkania obu drużyn zakończyły się szybkimi, trzysetowymi zwycięstwami...

- Zgadza się. U siebie wygraliśmy 3:0. Teraz było podobnie, z tym że na korzyść Czarnych. Mecz podobny do tego pierwszego, z tym że w drugą stronę. Tak to jest w sporcie. Zmierzyły się ze sobą dwa wyrównane zespoły.

Po tej porażce wasza przewaga nad RCS-em zmalała...

- Na razie to my pozostajemy liderem i będziemy grać o to, aby na tym najwyższym miejscu pozostać. Nasza przewaga "stopniała" do dwóch punktów. W przypadku naszego zwycięstwa byłoby inaczej, ale niestety tak się nie stało.

Janusz Bułkowski często prosił o przerwy, ale zarówno on, jak i wy byliście w sobotni wieczór bezradni...

- Trener próbował coś zrobić, wybić z rytmu rywali. Ja też próbowałem motywować chłopaków. Wszyscy staraliśmy się to odwrócić, ale niestety gospodarze złapali w trzecim secie świetny rytm, no i gładko poszło.

Jakie są cele BBTS-u na ten sezon?

- Chcemy znaleźć się w czołowej "czwórce". Na jakim miejscu będziemy, to pokaże boisko. Wiadomo, że chcemy znaleźć się jak najwyżej, każdy sportowiec gra przecież o jak najwyższe cele. Nie ma awansu jako takiego. Nawet gdy dany klub zajmie pierwsze miejsce, to o wejściu do ekstraklasy decyduje jeszcze to, czy ma pieniądze. Na pewno będziemy walczyć o jak najwyższe cele.

Pierwsza liga jest w tym roku bardzo wyrównana. Zgodzi się pan z tym stwierdzeniem?

- Czarni są mocni u siebie, my podobnie. Wszystkie zespoły starają się wykorzystać atut własnego parkietu, nawet w Jaworznie czy w Poznaniu też się ciężko gra.

To ostatnie niepowodzenie pokazuje, że macie jakieś załamanie formy?

- Czy jesteśmy w dołku? Na pewno słabiej gramy ostatnie mecze, drużyna z Radomia jest doświadczona i w pełni wykorzystała naszą niemoc.

Jeszcze dwa lata temu występował pan w Jadarze. Pamięta pan tamten sezon?

- Oczywiście, wszystko pamiętam. Zmieniła się trochę hala, ale tylko tym, że teraz jest parkiet, a była nawierzchnia syntetyczna. Wspomnienia na pewno mam miłe. Graliśmy z Radomiem w finale pierwszej ligi, przegraliśmy z Gdańskiem, ale wracam myślami do tych występów i są to bardzo miłe wspomnienia.

Opinie na temat parkietu w radomskiej hali są bardzo różne. Zmiana podłoża robi panu dużą różnicę?

- Ten parkiet wcale nie jest zły. Jest dość "skoczny", wiadomo, może jest trochę nierówności, ale nie ma co narzekać, są gorsze hale. Każda drużyna ma takie same warunki, gdziekolwiek gra.

Co pan sądzi na temat Czarnych, beniaminka - można powiedzieć - właściwie tylko z nazwy?

- To zespół bardzo mocny, ma w kadrze wielu doświadczonych zawodników, ale także i młodszych. Na pewno ta druga pozycja w tabeli nie jest przypadkowa. Będą się jeszcze z nami bić o lidera, zobaczymy jak to będzie. Obyśmy spotkali się w play-offach jak najpóźniej, w walce o jak najwyższe pozycje.

Brak bezpośredniego awansu do PlusLigi zmniejsza u zawodników ambicje?

- Trzeba by zapytać o to innych zawodników. U mnie na przykład nie zmniejsza. Jest to trochę krzywdzące, bo nawet gdybyśmy zajęli to pierwsze miejsce, mówię oczywiście przykładowo, to nie ma pewności, że zagramy w PlusLidze. Są jednak nagrody za miejsca. Walka sportowa jest, nikt nie odpuszcza, zresztą widać to po kibicach w Radomiu. Oni zasługują na PlusLigę, są świetni.

W poprzednim sezonie Mariusz Gaca występował w AZS-ie Olsztyn
W poprzednim sezonie Mariusz Gaca występował w AZS-ie Olsztyn
Źródło artykułu: