Środkowy Delecty musiał zastąpić w tym spotkaniu kontuzjowanego kapitana zespołu Wojciecha Jurkiewicza. Mimo, że wielu obserwatorów przed sezonem mocno powątpiewało w ten transfer, to okazało się, że doświadczony 28-letni zawodnik stanął na wysokości zadania i poprowadził swoją drużynę do najważniejszego zwycięstwa w rundzie zasadniczej PlusLigi.
- Powinniśmy to wygrać w czterech setach - zauważył środkowy aktualnego lidera PlusLigi. - Uciekł nam trochę początek czwartej partii i tie-breaku i musieliśmy potem odrabiać straty. Właśnie wówczas z powrotem wróciliśmy do swojej optymalnej gry. Dla mnie każda minuta spędzona na parkiecie jest bardzo ważna.
- W sporcie to ciężko mówić o sytuacjach niemożliwych jak we wspomnianym tie-breaku. Trzeba walczyć o każdą piłkę bez względu na wynik, a szanse na zwycięstwo są zawsze. Nawet przy wyniku 5:8 staraliśmy się grać tak, jak potrafimy najlepiej. I w decydujących momentach wyszła z nas pozytywna energia. W końcówce poczuliśmy, że już wszystko zależy od nas - ocenił Wieczorek.
- Świetnie spisuje się też nasza publiczność. To jest naprawdę coś wspaniałego grać przed tyloma kibicami. I co najważniejsze nie są to bierni fani, którzy tylko oglądają mecz. Oni żyją każdą akcją i żywiołowo na to reagują. Dane zagranie było oklaskiwane na różne sposoby. Również dla nich jest to wielka frajda, jeśli na hali coś się dzieje pozytywnego.
Wieczorek staje się powoli ważnym ogniwem w ekipie trener Piotra Makowskiego. Zwłaszcza, że bydgoszczanie dysponują krótką ławką i każda kontuzja ma odzwierciedlenie w grze Delecty. - Dlatego wszyscy życzymy powrotu do zdrowia Wojtkowi Jurkiewiczowi. Mimo to jest to naprawdę fajne uczucie, jeśli można przez cały mecz przebywać na parkiecie. Obyśmy do końca sezonu prezentowali taką formę - zakończył Wieczorek.