Mariusz Wlazły: Jak długo jeszcze?
W minioną sobotą PGE Skra Bełchatów w końcu wygrała mecz ligowy. Punktów w tabeli przybyło. Skróciła się za to - i tak już okrojona - lista zdolnych do gry zawodników.
Bełchatowianie, pokonując w Kielcach Effector, odnieśli pierwsze w tym roku zwycięstwo ligowe. O tym, że było to bardzo ważne spotkanie przekonuje kapitan PGE Skry. - Przede wszystkim cieszymy się ze zwycięstwa. Po dość nieprzyjemnym czasie udało nam się wygrać i to jest dla nas na pewno bardzo cenne, aczkolwiek nasza gra nie była dosyć dobra. Dużo błędów, znowu problemy zdrowotne niektórych zawodników. Moje zdrowie też przez ostatni tydzień nie miało się najlepiej. Nie mamy możliwości nawet potrenować razem. Tak więc cieszy, że to zwycięstwo zostało tutaj wydarte drużynie z Kielc - przekonuje Mariusz Wlazły.
Po raz kolejny do gry nie było zdolnych kilku zawodników wicemistrza Polski. Przyjmujący Skry przyzwyczaił się już do tego, że jego zespół nie może pracować w komplecie. - W tym roku mamy tyle pecha, że aż prosi się zapytać: ile jeszcze? Od dość długiego czasu nie możemy nawet trenować pełnym składem. Zawsze ktoś gdzieś tam wypadnie. Ciężko nam w tej sytuacji, ale robimy wszystko, żeby grać jak najlepiej. Idzie różnie, ale będziemy starać się to poprawiać - nie traci wiary najlepiej punktujący zawodnik ostatniego meczu.Konstantin Cupković, który cały miniony sezon był zawodnikiem rezerwowym, w ostatnich miesiącach, zwłaszcza obliczu urazów kolegów, stał się jednym z istotniejszych ogniw w układance Nawrockiego. Pech dopadł jednak w końcu i jego. - W przypadku Konstantina to jest kontuzja, z którą on już się zmaga od jakiegoś czasu, dosyć przewlekła. Już przed meczem bodajże z Arkasem był wykluczony z treningów. Wrócił i myślę, że ostatnio wyglądał znakomicie, bo faktycznie na treningach, które odbyliśmy, prezentował się bardzo dobrze, był skuteczny. Niestety znowu przyszedł cios - kontuzja na porannym przygotowaniu przed meczem - tak że passa urazów trwa. Cały tydzień przygotowywaliśmy pewną szóstkę. Nawet nie mogliśmy spróbować czegoś innego, bo to co się stało, miało miejsce cztery godziny przed meczem. Mam nadzieję, że Cupko wróci do nas jak najszybciej i będzie dyspozycyjny - kończy szkoleniowiec wicemistrza Polski.
Zagrywka była decydująca - relacja z meczu Effector Kielce - PGE Skra Bełchatów