Karol Kłos: Te zwycięstwa pomogą nam się podnieść

Środkowy PGE Skry Bełchatów cieszy się z wygrania dwóch meczów przed własną publicznością i wierzy, że jego zespół będzie w stanie w końcu zwyciężyć w Rzeszowie.

Podopieczni Jacka Nawrockiego uciekli spod topora i po dwóch porażkach w Rzeszowie potrafili wyrównać stan ćwierćfinałowej rywalizacji z Asseco Resovią Rzeszów. Mecze w Bełchatowie dostarczyły zarówno kibicom, jak i samym zawodnikom sporej dawki emocji. - Dla nas każdy mecz był osobną sprawą. Zawsze staraliśmy się zagrać jak najlepiej. Cieszymy się, że wygraliśmy, zwłaszcza w niedzielę, bo to spotkanie było chyba najważniejsze. Przegrywaliśmy 0:2 w meczach i tyle samo w setach, a mimo wszystko się udało. Myślę, że to nas podbudowało i oby nas niosło aż do meczu w Rzeszowie - opowiada środkowy PGE Skry Bełchatów Karol Kłos.

Wicemistrz Polski oba spotkania przed własną publicznością grał z nożem na gardle. Zespół gospodarzy od początku meczu numer cztery prezentował się jednak niezwykle pewnie i zdawał się zupełnie nie myśleć o ciążącej na nim presji. - Bardzo dobrze zaczęliśmy poniedziałkowe spotkanie. Szkoda tego drugiego seta i zepsutej przeze mnie zagrywki, bo mogłoby być zupełnie inaczej. Przegraliśmy tamtą partię, co troszeczkę nami zachwiało, ale wyszła nam wspaniała końcówka trzeciego seta i potem ta ostatnia część meczu to już była taka formalność. Postanowiliśmy kropkę nad "i". Cieszymy się, że wróciliśmy z dalekiej podróży. Teraz tak naprawdę cokolwiek miałoby się wydarzyć to zrobiliśmy kawał dobrej roboty - zaznacza jeden z bohaterów ostatniego spotkania.

Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!

Skra w dwóch domowych meczach z Resovią pokazała się z bardzo dobrej strony. Czy oznacza to, że podopieczni Nawrockiego w kluczowym momencie sezonu dochodzą wreszcie do optymalnej formy? - Szczerze mówiąc nie mnie to oceniać. Może nie zagraliśmy jakichś super świetnych spotkań, bo zawsze można spisać się dużo lepiej, ale cieszymy się, że włożyliśmy w te mecze kawał serca oraz dużo walki i to się opłaciło, zadziałało na naszą korzyść, choć oczywiście w niedzielę trochę szczęścia też nam na pewno dopisało - przyznaje Kłos.

Środkowy Skry wie co było kluczem do ostatniego zwycięstwa. - Wola walki i chęć zwycięstwa. Do tego doszła jeszcze radość ze zdobywania punktów, bo tego ostatnio nam brakowało. Mamy nadzieję, że te zwycięstwa pomogą nam się podnieść i wygramy decydujący mecz z Resovią - z nadzieją spogląda w przyszłość reprezentant Polski.

Zadanie bełchatowian czeka jednak piekielnie trudne. Ostatnie spotkanie rozegrane zostanie w Rzeszowie, gdzie PGE Skra w tym sezonie na trzy próby nie wygrała żadnej. Dwukrotnie o jej porażce decydowały tie-breaki. Czy uda się w końcu zdobyć Podpromie? - Było blisko już w tym drugim meczu play-off. Miejmy nadzieję, że teraz pójdzie nam dużo lepiej niż wtedy - kończy rozmowę z serwisem SportoweFakty.pl Karol Kłos.

Karol Kłos cieszy się sporym zaufaniem trenera Jacka Nawrockiego. Czy w Rzeszowie pomoże kolegom awansować do półfinału PlusLigi?
Karol Kłos cieszy się sporym zaufaniem trenera Jacka Nawrockiego. Czy w Rzeszowie pomoże kolegom awansować do półfinału PlusLigi?
Komentarze (4)
avatar
Miss Gomez
27.02.2013
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Kiedyś trzeba się na Podpromiu przełamać. Karol widać w lepszej dyspozycji od Wytze, w Bełchatowie nie zawiódł, więc psów na nim wieszać nie należy :) 
zibi
27.02.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Przykro Karol ale polegniecie w Rzeszowie. 
rr778
27.02.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Karol gwiazdorku,zaserwuj 2 razy mocno ??? buhahahahahahahahahaha