Anna Werblińska: Jedziemy po puchar
Jeszcze nie opadł kurz po pierwszym spotkaniu a siatkarki Banku BPS Fakro Muszyna już w sobotę czeka rewanż w finale Pucharu CEV. Muszynianki, choć nadal nie są faworytem, jadą do Stambułu po trofeum.
Zwycięstwo wicemistrzyń Polski nie zmieniło tego, kto wciąż jest faworytem dwumeczu. W hali Burhan Felek w Stambule, uchodzącej za prawdziwe siatkarskie "piekło", Mineralne czekają trudne chwile. - Jesteśmy już tak blisko, że nie będziemy składać broni. Jedziemy tam, żeby zdobyć puchar - zapowiada przyjmująca Anna Werblińska. Tureccy kibice są fanatyczni, jednak doping na meczu w Muszynie również robił wrażenie. - Zawsze nasi kibice są naszym siódmym zawodnikiem. W ciężkich sytuacjach, gdy coś nie wychodzi, a my słyszymy ich doping, nas to uskrzydla i wracamy na właściwy tor. W Stambule będziemy o nich pamiętać - zapewniła reprezentka Polski.
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!
W pierwszym spotkaniu kluczem do zwycięstwa było powstrzymanie Koreanki Yeong-Koung Kim. Ta co prawda zdobyła aż 37 punktów, jednak w decydujących momentach gospodynie potrafiły zneutralizować poczynania gwiazdy Fenerbahce. - Widać, że 80 % zespołu to jest Kim i ciężko ją zatrzymać - przyznawała po spotkaniu Aleksandra Jagieło. Kapitan Banku BPS Fakro również wierzy w zwycięstwo w całych rozgrywkach. - Już wchodząc do finału wierzyłyśmy, że możemy go wygrać. Na pewno będzie cieżko w Turcji, ale nie składamy broni - mówiła przyjmująca.
Istotnym elementem gry muszynianek, który przyczynił się do wygrania pierwszego meczu była zespołowa gra całej drużyny z uzdrowiska. Zawodniczki uzupełniały się i kiedy jednej szło nieco gorzej, to na parkiet wchodziła kolejna i udanie zastępowała koleżankę. Tak było m.in. w drugim secie, gdy na boisku pojawiła się Kinga Kasprzak. - Cieszę się bardzo, że mogłam pomóc, bo na pewno rola zmiennika jest niezwykle ciężka. Wchodząc z kwadratu zawsze chce się jak najwięcej wnieść na boisko i czasami nie zawsze to wychodzi. Natomiast dzisiaj się udało i bardzo się cieszę, że tę szansę dostałam - oceniała Kasprzak.