Andrzej Stelmach: Ktoś wymyślił, że mamy grać o dziewiąte miejsce, to gramy

Andrzej Stelmach z niejednego pieca chleb jadł. W AZS-ie Częstochowa grał w czasach sukcesów, a obecnie walczy z nim o dziewiąte miejsce. Po ostatnim meczu wyraził swoją opinię na temat tych spotkań.

Odkąd włodarze PlusLigi zadecydowali, że nikt drogą sportową nie będzie z niej spadał, mecze o dziewiąte miejsce stały się nieco bezcelowe. Czy zdanie to podziela rozgrywający Wkręt-metu? - Ktoś wymyślił, że mamy grać o to dziewiąte miejsce, to gramy. Każdy sportowiec wychodzi na boisko, żeby wygrać i zawsze lepiej zająć miejsce przedostatnie niż być takim najgorszym. Pewnie byśmy już od trzech tygodni nic nie robili, a tak to gramy, trenujemy i pokazujemy się naszym kibicom.

Mecz z Indykpolem Olsztyn był w pewnym sensie historyczny, ponieważ było to pierwsze zwycięstwo podopiecznych trenera Marka Kardosa od czasu, kiedy częstochowianie przeprowadzili się z hali Polonia do nowej hali na Zawodziu. - Lepiej późno niż wcale, w końcu mamy zwycięstwo na naszej nowej hali. Myślę, że tu nie chodzi za bardzo o halę jako miejsce, ale cieszy to, że w końcu wygraliśmy przed naszymi kibicami. Mam nadzieję, że to będzie tylko taki początek do wielu zwycięstw AZS-u w tej hali. Cieszyć może także nasza dobra gra. Nie jest to jeszcze to czego oczekiwalibyśmy, bo w drugim secie popełniliśmy wiele prostych i niewymuszonych błędów. Potrafiliśmy się jednak odbić, co nie udawało nam się w poprzednich meczach, jak gasła nasza gra, to praktycznie do samego końca. W dwóch ostatnich spotkaniach potrafiliśmy jednak wyjść obronną ręką z trudnej sytuacji i są tego efekty. Każdy, kto zna się na siatkówce doskonale wie, że wchodząc do zespołu ligowego na poziomie PlusLigi nie jest łatwo. Wiemy, jakim zespołem byliśmy na początku, nikt nie oczekiwał od nas wielkich wyników, tylko walki. Czasem nawet jej brakowało, a teraz chyba zmierza to już w dobrym kierunku - powiedział Andrzej Stelmach, którego drużyna w rywalizacji o dziewiąte miejsce prowadzi z Indykpolem Olsztyn już 2:0.

Rozgrywającego, który w tym roku skończy 41 lat zapytaliśmy także o plany na przyszłość.- Na pewno chciałbym zostać w Częstochowie, ale co będzie w przyszłym sezonie to na razie nie wywróżę, na razie jeszcze żadnych rozmów nie było. Życie bywa różne, dlatego nic na razie nie planuję nawet - zakończył najstarszy zawodnik w kadrze Wkręt-metu.

Współpraca redakcyjna: Adrian Heluszka

Komentarze (1)
avatar
Senti
11.03.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Dziwnie to zabrzmiało. Tak jakby nie chciało mu się juz więcej grac to jest ich praca i muszą to wykonywać. praca jak kazda inna, nie rozumiem tych narzekań, mogli awansować do czołowej ósemki Czytaj całość