W pierwszym spotkaniu w Kielcach Inżynierowie odnieśli pewną wygraną. Emocji było, jak na lekarstwo, a kibice zgromadzeni w Hali Legionów zobaczyli walkę tylko w inauguracyjnym secie, którego końcowy wynik brzmiał: 33:35. - Co można powiedzieć - oprócz pierwszego seta nie było nas dzisiaj w meczu. Nie wiem co się stało, ale chyba ciśnienie po tych pięciu meczach z Jastrzębiem opadło i nie byliśmy dzisiaj w stanie zagrać jako zespół - ocenił po spotkaniu rozczarowany kapitan Effectora, Michał Kozłowski.
Gospodarze mieli prawo liczyć na więcej, szczególnie, że jeszcze kilka dni wcześniej mogli myśleć o grze w play-offach. Wyrównując stan rywalizacji z Jastrzębskim Węglem, zadziwili niemal całą siatkarską Polskę. Dlatego trener kielczan obwiniał głównie siebie za srogą porażkę z Politechniką: - Tak najprościej mówiąc, wygrał dzisiaj zespół, który bardziej chciał wygrać. My chyba jeszcze nie do końca wróciliśmy z Jastrzębia po tym ostatnim meczu. Największą odpowiedzialność za ten pojedynek biorę na siebie, bo nie potrafiłem przez cały tydzień w jakiś sposób zmotywować zespołu, przestawić go, po tej dobrej serii spotkań, na to, że to już było i minęło, że teraz jest kolejny mecz i kolejny cel przed nami; że trzeba grać o piąte miejsce i walczyć w kolejnych meczach z zespołem z Warszawy. Niestety, nie udało mi się, więc tę porażkę biorę na siebie i mam nadzieję, iż wyjdziemy zupełnie inaczej nastawieni na meczu w Warszawie - stwierdził Dariusz Daszkiewicz.
Tymczasem Politechnika chce zakończyć rywalizację z Effectorem już po pierwszym meczu w stolicy. Podopieczni Jakuba Bednaruka mierzą w 5. miejsce, które da im prawo gry w europejskich pucharach. - Nie bierzemy pod uwagę porażki - stwierdził zdecydowanie środkowy AZS-u, Maciej Zajder. - Bardzo chcemy zagrać o piąte miejsce, musimy więc pokonać kielczan - dodaje i jednocześnie przestrzega: - Effector to naprawdę solidna ekipa. Choć w Kielcach wygraliśmy dość łatwo, walka trwa dalej. Jestem przekonany, że siatkarze Dariusza Daszkiewicza zrobią wszystko, aby nas pokonać i przedłużyć rywalizację, a dalej - zakończyć ją na swoją korzyść. My natomiast musimy zagrać swoje i uważać na liderów Effectora. Jeśli powstrzymamy Armando Dangera i Nikołaja Penczewa, będzie dobrze i postawimy kropkę nad „i” - kończy sympatyczny zawodnik.
Jak mogliśmy się już przekonać, spektakularne powroty są domeną kielczan i w tej rywalizacji może zdarzyć się jeszcze wszystko. Tym bardziej, że w fazie zasadniczej Effector wywiózł z Warszawy zwycięstwo. Jak będzie tym razem?
AZS Politechnika Warszawska - Effector Kielce/ sob. 16.03.2013r., godz. 17:00, Arena Ursynów
Stan rywalizacji: 1:0 dla AZS Politechniki Warszawskiej
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!