Małgorzata Lis: Jest mi po prostu wstyd

PTPS Piła w Sopocie zdołał ugrać jedynie dwa sety w dwóch pojedynkach 1/4 OrlenLigi. Środkowa 5. zespołu rundy zasadniczej nie kryje zażenowania postawą swojej drużyny i poddaje ją ostrej krytyce.

PTPS Piła przegrał wyraźnie z mistrzem Polski, Atomem Trefl Sopot. Oba pojedynki kończyły się wynikiem 3:1, ale w wygranych setach pilanki pokazywały, że są w stanie nawiązać walkę z sopociankami. Dlaczego nie udało się ugrać nic więcej? - Jest mi po prostu wstyd, że mogłyśmy się postawić tylko w dwóch setach. Bo w nich pokazałyśmy, że można się postawić i zapomniałyśmy tego, że się gra do trzech wygranych. W pewnym momencie się chyba po prostu załamałyśmy i tylko marzyłyśmy, żeby ten mecz się jak najszybciej skończył - komentowała postawę pilskiej ekipy środkowa, Małgorzata Lis.

Cały czas zawodniczki Mirosława Zawieracza nie umiały sobie poradzić z atakującą Atomówek, Rachel Rourke, która zdominowała oba pojedynki. To jednak nie była jedyna przyczyna tak słabej gry. - Nie będę zachwalać już Rachel Rourke, bo na nią patentu to nie mamy, nie radzimy sobie z jej atakami w ogóle. A my natomiast z trudem zdobywamy punkty a z lekkością je oddajemy, nie trzymałyśmy się taktyki, zagrywałyśmy nie tam gdzie trzeba, zbyt prosto. W ogóle nie trzymałyśmy się założeń, nic nie poprawiłyśmy względem meczu niedzielnego. To zupełnie jakby do nas nie dotarło - krytykowała swój zespół środkowa PTPS-u.

Lis, po tak nieudanych występach w Sopocie, obawia się o frekwencję na meczu w Pile. Ma jednak nadzieję, że kibice będą z drużyną, mimo tak słabej postawy w pierwszych dwóch pojedynkach z wicemistrzyniami Polski. - Trzeba tylko teraz uwierzyć, że kibice się od nas nie odwrócą i przyjdą w Pile na mecze, że mimo wszystko będą nas wspierać, choć nie zdziwię się jak się nie pojawią, bo im pewnie tak samo jest wstyd. No ale cóż, taki jest sport - mówiła. - Mam nadzieję, że się podniesiemy, że zagramy na miarę swoich możliwości, bo umiemy grać i liczę, że w ostatnich meczach w lidze pokażemy nasze najkorzystniejsze oblicze - dodała z wiarą po chwili.

Pilanki wierzą cały czas w to, że się podniosą i już tak słabych meczów nie mogą zagrać, dlatego zapowiadają walkę w kolejnym spotkaniu. - Sądzę, że tak. Nie możemy powtórzyć już takich meczów. Przed własną publicznością musimy zagrać lepiej, podnieść się i walczyć, żeby te ostatnie mecze nie wyglądały tak źle, jak ten poniedziałkowy - zakończyła z optymizmem w głosie Małgorzata Lis .

Źródło artykułu: